wtorek, 12 lutego 2019

The Front Runner / Pewny kandydat (2018) - Jason Reitman




The Front Runner chwytliwie przybliża zakulisowe prawyborcze gierki w wyścigu o fotel Prezydenta USA. Przystępnie wyjaśnia jego istotę i zarazem nie wprost ocenia przedstawione wydarzenia, bo nie stanowi w żadnym stopniu pretensjonalnego moralitetu, a jest bardziej uniwersalną formą obywatelskiej lekcji odpowiedzialności niż etycznym pręgierzem, bądź też tym bardziej złożonym thrillerem politycznym. Jest lekcją opartą na faktycznych wydarzeniach z 1988 roku z senatorem Gary'm Hartem w roli głównej, będącym idealnym przykładem wychuchanego kandydata, z rewelacyjną prezencją i zdystansowanym intrygującym intelektualnym szlifem, ale człowiekiem też równolegle nieodpornym na wszystkie pokusy powiązane ze statusem i sławą. Wypieszczony ideał miał bowiem oczywiste powodzenie u płci przeciwnej, a oficjalny wizerunek oddanego i wiernego męża kłócił się jak się okazało z tym rzeczywistym. Skandal obyczajowy jakim okazał się medialnie nagłośniony romans z młodą wielbicielką zakończył jego błyskotliwą karierę. Gary Hart stał się ofiarą własnej pewności siebie i moralnej legendy na pokaz. Nic jednak nie jest czarno-białe, co świetnie uwypuklił Reitman, bo z drugiej strony senator to też człowiek z krwi i kości, z przyrodzonymi ludzkimi słabościami, lecz ze względu na świadomie przyjmowaną rolę osoby publicznej stawianej na piedestale w blasku fleszy miał przecież bezdyskusyjnie obowiązek być albo „świętszy od papieża”, bądź też szczwany jak lis by uniknąć tak bolesnych wpadek. Zatem pomimo wyrozumiałości, rozumiejąc częściowo te słabości, lecz znacznie bardziej nie cierpiąc politycznego zakłamania uznałem (siedząc z założonymi rękami przed ekranem i trzymając się z zasady daleko od pomysłów powiązanych z polityczną karierą, bo po cholerę mi inne nosy w moim życiu), że obiektywnie senator Hart to człowiek niespełniający podstawowych oczekiwań (przynajmniej w teorii) stawianych mężom stanu. :)  To bardzo dobre kino, naświetlające właściwe pytania nie tylko w rodzaju - czy takie oburzające opinię publiczną zachowanie ma prawo podważać dotychczasowe zasługi senatora, jego predyspozycje i kompetencje? Oglądałem The Front Runner z zaciekawieniem, szczególnie jako film współczesny, a zrobiony niczym pod koniec lat osiemdziesiątych - co uznaje za ogromny jego walor i po raz już kolejny dowód na rewelacyjne wyczucie filmowej materii prezentowanej przez Jasona Reitmana.

P.S. Na froncie polityka, a w cieniu rodzina - przynajmniej pozornie. Brawo Jason Reitman, brawo Vera Farmiga!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj