sobota, 16 sierpnia 2025

Lorde - Virgin (2025)

 

Złapałem się na tym, że z czasu perspektywy poprzedni album nie zostawił we mnie trwałego śladu pozytywnego, gdy myśląc o nim wyżej z pamięci oceniałem jednoznacznie dwa startowe krążki. Kiedy jednak wróciłem do sprzed (no nie do wiary) czterech już lat właściwej oceny refleksyjno-recenzenckiej, to okazało się, że Solar Power mi się jednak podobało. Trafiłem pracą z nim systematycznie uskutecznianą do miejsca w którym doceniłem wtedy tą nową jak się zdaje twarz Lorde, a dzisiaj dokonując któregoś już odsłuchu najnowszej propozycji, łapę się na odczuciu, że Lorde zrobiła poniekąd stylistyczny krok wstecz i Virgin bliżej do tak Pure Heroine, jak i po trosze Melodramy, mimo iż w niektórych fragmentach nowego albumu słychać iż takie zmieniające kurs Solar Power jej się jednak po drodze przytrafiło. Mam jak widzę jednako przekonanie, iż więcej przyjemności mnie akurat daje obcowanie z Lorde z obfitszą dozą nieco bardziej klubowej/triphopowej elektroniki, tym samy bardziej w brzmieniach dalszych od akustyczno gitarowych w przypadku Lorde gustuje. Doceniam (tak mi lektura własnej refleksji z roku 2021 podpowiada) twarz wokalistki bardziej organiczną, ale najlepiej mimo wszystko czuję się w jej towarzystwie gdy syntetyczne walory jej nuty są na przedzie. Taki właśnie przebojowy, lecz i stonowany w kierunku syntezatorowego klimatu i pulsowania nieco mechanicznym vibem (umownie najbardziej GRWM i Broken Glass) jest Virgin, gdzie bit zasysa, a dość zwyczajny, raczej mało wybitny głos Nowozelandki, stanowi idealne niekonfrontacyjne dopełnienie faktury dźwięku instrumentów i wokalu. Nie ukrywam że obawiałem się odlotu Panny Lorde właściwie jej imiona i nazwiska to Ella Marija Lani Yelich-O’Connor) w albo dziwactwa brzmieniowe, tudzież na drugim biegunie spopowienia kompletnego, nie wierząc wcale, iż robiąc krok wstecz będzie potrafiła wyznaczyć ten w sumie chyba najbardziej oczywisty dla niej i według mnie najbardziej udany szlak mało akurat rozwojowy. Mam już teraz dużą słabość do numerów z Virgin, bo robią mi one bardzo dobrze - czuje że mają na mnie odpowiedni wpływ relaksujący. Thx E.M. L. :)

P.S. Jeszcze wsłucham-wczytam się w teksty - w jej przypadku intymne emocjonalne doświadczenia jak wcześniej pamiętam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz