poniedziałek, 28 lipca 2025

Hey - ? (1995)

 

Wysoko zawsze oceniałem i nie zmieniłem zdania, mimo że lat od premiery znaku zapytania od groma minęło, a że był to album który miał dorównać debiutanckiemu bestsellerowi i jeszcze bardziej dojrzałemu, a komercyjnie równie udanemu Ho!, to rzec jasna wyzwanie przed ekipą szczecinian stało wówczas mega wymagające. Pragnę (jak pragnę być szczery), aby było w stu procentach prze-jasne, że na trójkę w dorobku Hey nie patrzę wyłącznie sentymentalnie przez wzgląd iż zawiera w sobie najmocniej ze mną rezonujący numer w ich dorobku, bowiem raz Dorosłość jako początek umierania pod każdym elementarnym (muzyka, tekst) i nie tylko względem uznaję za rzecz prze-trafioną, ale każdy z kawałków stanowiących o sile trójeczki jest świetny i zasługujący na wieczne uznanie - w co nie wątpię iż praktycznie tak jest przez fan bazę Hey spostrzegany. Zaczyna się kapitalnie i finalizuje równie doskonale, mimo iż zamykający album Gdy mnie sen zmorzy raczej ucieka skutecznie od po polsku "grandżowego filingu" ekipy Banacha, bowiem przecież cały ten album zasługuje na oklaski szacunku nie dlatego że jest kolejnym świetnym albumem grupy, kontynuując bardzo dobra passe, ale dlatego że stanowi dowód dojrzałego kierunku rozwojowego. Hey zawsze miał to do siebie, gdy patrzeć na ich dorobek, że ewolucja była wpisana jako podstawowy składnik do ich muzycznej formuły i nie ma takiej możliwości, by ktokolwiek tej tezie zaprzeczył - nie istotne czy tęsknił za klimatami Fire i miał za złe że dość szybko od nich się oddalili, czy naturalnie od początku szedł jak zamroczony po ścieżce ich rozwoju. Każdy krążek jest po prostu odrobinę (czasem bardziej) inny od poprzednika, a jednocześnie nie ma mowy by tracił przyrodzony charakter nuty pomorzan. Mam też przekonanie, iż akurat ? jest zarazem surowo gitarowy, jak i zdradza oznaki inspiracji szerszym kontekstem rockowej alternatywnym, a gdy wbijać się analitycznie w liryki, to czuć iż nosi w sobie jeszcze silniejszy pierwiastek refleksyjny, a on tym samy daje do zrozumienia, że niezależnie od oczywistości w postaci zawsze dojrzałych tekstów Nosowskiej, ona nigdy nie zostawała na dłużej w miejscu w którym jeszcze chwilę temu była, dodając do już od początku wysokiego IQ poetyckiego, kolejne poziomy zachwycające wszystkich wrażliwych na głębie i przez nią reprezentowany ślad emocjonalny. Mógłbym wymieniać mnóstwo sytuacji w lirykach które porażają błyskotliwością wglądu i trafnością wniosków, jednak czy jest to w tym miejscu zasadne, gdy zapewne tekst mój przeczytają wyłącznie zatwardziali fani każdej artystycznej emanacji talentu Kaśki, którzy tym samym czują ją i jej przemyślenia w stopniu najwyższym. Wiedzą tym samym gdzie, w jakich wersach w jej myślach przelanych na papier jest ich najwięcej i które uderzenia w struny wioseł oraz w bębny wywołują w nich ciarrry, a że ja lubię być dla przekory niekonsekwentny to dodam jednak, iż Kropla, R.E.R.E. oraz Musli (mój po latach hymn, przewodnik :)) i Anioł, to te momenty poetyckie po polsku najbardziej prócz "dorosłości" moje, a poza "dorosłością" instrumentalnie to As Raindrops Fell - prze-K-aranż i kropka. Przypominając (a i owszem) że tak jak na początku dałem do zrozumienia - wszystko we wszystkim tu się przecież bezkrytycznie zgadza! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj