czwartek, 6 listopada 2025

A House of Dynamite / Dom pełen dynamitu (2025) - Kathryn Bigelow

 

Niewiele minut do początku końca świata, w trzech odsłonach, czyli gapimy się bezradnie jak piony decyzyjne dają duuupy, więc świat się prawie praktycznie pali i wali, licząc oczywiście iż demokratyczni kierownicy są w godzinach sprawdzianu rozsądni, a zanim przyjdzie powiedzieć sprawdzam też zaradni i przygotowani. Niczego w zasadzie (jakbyśmy nie byli wyrozumiali) takiego jednak nie obserwujemy, bowiem dominuje zaskoczenie, lęk i powściągliwa, ale jednak proceduralna panika, stąd jak net donosi netlifxowemu do tematu podejściu autorstwa Kathryn Bigelow dostało się od rzeczywistych bohaterów dramatu. Pentagon i Biały bodaj Dom oburzeni, krytykują - nie potwierdzając iż wykażą się jedynie przerażającą bezradnością. W gestii mojej (jako nawet nie ważnego pioneczka w tej grze globalnej) pozostaje jedynie posiadać fundamentalnie naiwną nadzieję i skupić się na ocenie wartości filmowo-rozrywkowej produkcji zasłużonej dla gatunku polityczno-wojennego reżyserki. Twierdzę stanowczo, iż Bigelow robiła to niegdyś znacznie lepiej, intensywniej, a tym razem tylko poprawnie - dostosowując się do schematu, jakby sposób perspektyw trzech różnych nie próbował owej schematyczności przełamywać. Nie pomagają być może właśnie one, gdyż są nierówne i ku mojemu ubolewaniu, gdy wydaje się że można w miarę kameralnie surowo teoretycznie o zagładzie nuklearnej bez nadmiaru wzruszu, to mega ostatnie spojrzenie doprowadza do poczucia obcowania z typowo amerykańską nabrzmiałą patosem formą. Ogólnie nie było trudno przebrnąć, lecz daleko do oklasków. Dobry tytuł tak w ogóle i to największa Domu pełnego dynamitu zaleta, bowiem uderza kalką oczywistości i niestety gdyby nie czasy w jakich żyjemy i realne zagrożenie, ten strach który miał wywołać, nie generowany filmową fikcją, a lękiem w realu. A to żadna zasługa przecież Bigelow i spółki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj