piątek, 2 września 2022

Ghahreman / Bohater (2021) - Asghar Farhadi

 


Po ostatnim romansie z kinem europejskim (Wszyscy wiedzą) Ashgar Farhadi wraca do kina arabskiego, a dokładnie do osadzonego wprost w realiach Bliskiego Wschodu dramatu obyczajowego o konotacjach z antyczną tragedią i fundamencie społeczno-kulturowym, który za sprawą wcześniejszych produkcji przyniósł mu publiczności uznanie i nagrody w branży. Trudno nie zauważyć wręcz bliźniaczego podobieństwa Bohatera do Rozstania, Klienta i ja akurat nie mam z tym problemu, bowiem wymienione, tak jak i te w Hiszpanii (Wszyscy wiedzą) czy Francji (Przeszłość) kręcone, bądź debiutanckie (jeszcze przeze mnie nie poznane filmy) grając na podobnej nucie refleksyjno-analitycznej, pomimo różnic lokacji, to w niemal jeden do jednego odwzorowanych realiach czasu i ludzkiej mentalności się obracają. Atuty Bohatera, to też atuty każdego innego obrazu Farhadiego - trafnie zadane pytania, w przypadku Bohatera odnośnie uczciwości. Czy uczciwość jest obowiązkiem? Czy uczciwość czyni człowieka bohaterem? Głębokie prześwietlenie materiału i obszaru, świetny także obowiązkowo scenariusz stoi za efektem końcowym i problematyka w nim równie ciekawie poddawana poniekąd milczącej, bowiem bez atakujących widza i nasuwających jednocześnie tok rozumowania komentarzy. Frahadi bez wątpienia wierzy w mądrość swojego widza i potrafi w dobrym starym, bo nienachalnym oraz poniekąd zdystansowanym stylu modelować poprzez surową, ograniczoną do minimum narrację u widza nastroje, przekonania i tylko obserwator pozbawiony potencjału intelektualnego, nie wyciągnie prawidłowych wniosków bez potrzeby podsuwania ich na tacy. Jednak na takim myślę Farhadiemu nie zależy, bo inaczej stosowałby metody łopatologicznego wciskania demagogii, a zawsze jest on od tej żałosnej praktyki daleki. Bohater to mimo wszystko też niby prosta historia, która wraz z rozwojem tworzy skomplikowaną sieć powiązań, zależności vel stosunku. Historia która ewoluuje i stanowi doskonałą lekcje, w której z jednej strony naiwność, a z drugiej cwaniactwo. Bohater staje się ofiarą, ofiara prześladowcą - nie ma tutaj żadnej jednoznacznej jaskrawej czerni i bieli, ani gotowych prostych rozwiązań podług infantylnej maksymy, iż dobro przeciwstawiamy złu, a to pierwsze zawsze zwycięża. Nie ma zupełnych czarnych charakterów, nie ma ich w takim dosłownym znaczeniu zasadniczo w ogóle. Każdy chce dobrze, według własnego subiektywnego oglądy rzeczywistości, lecz nieporozumienia prowadzą do zamieszania i przykrych reperkusji. Emocje rosną, frustracja przejmuje nad zdrowym rozsądkiem i mądrą pokorą kontrolę. Co czyni efekt końcowy złożonej pracy zespołu Farhadiego jeszcze bardziej prawdziwym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj