wtorek, 24 lipca 2018

Hymyilevä mies / Olli Mäki. Najszczęśliwszy dzień jego życia (2016) - Juho Kuosmanen




Narracja jest klasyczna, odarta z wszelkich udziwnień i potrzebą sprzedania rozrywki kierowanych uatrakcyjnień. Surowa, sprowadzona do intrygującego sedna, absolutnie nie prostacka, w duchu sentymentalnej czarno-białej formy wizualnej, a sam tytuł (przetłumaczony zamiast z oryginału, to z wersji angielskiej) z perspektywy finału ironiczny. Kapitalne role absorbują uwagę, bardzo przekonujące swoją naturalnością i szczerością, a sama akcja oparta na autentycznych wydarzeniach, osadzona na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych w Finlandii dokąd dociera wielki, finansowo z półświatkiem mafijnym powiązany boks zawodowy, opiera się bardziej na niuansach niż łopatologii zbyt czesto w kinie stosowanej. Ameryka tutaj pokrótce zajeżdża do egzotycznej Skandynawii i tam z udziałem miejscowego championa walkę o pas mistrzowski aranżuje. Historia to na przygotowaniach do sportowego starcia skupiona, lecz w niej nie sam trening kolejnego Rocky’ego kluczową rolę odgrywa. W niej osobiste życie uczuciowe bohatera i cała medialna otoczka z historycznym jak na owe czasy wydarzeniem powiązana jest na froncie - innymi słowy cały inscenizowany teatrzyk na potrzeby promocyjnej machiny. Olli Mäki to "uśmiechnięty mężczyzna" z głębokiej prowincji, skromny, prostolinijny i uczciwy, nieco zagubiony i mocno zawstydzony, ale i wierny własnym przekonaniom i zasadom, jakby impregnowany na cały cyrk wokół walki generowany. W skrócie, bez lania wody porządne kameralne europejskie kino, jednocześnie po części czerpiące z amerykańskiej tradycji, lecz oferujące przewrotnie prócz samej w tym przypadku anty hollywoodzkiej historii z nieoczekiwanym budującym happy endem, przede wszystkim psychologiczną głębię i ciekawą perspektywę spojrzenia na człowieka w obliczu presji wysokich oczekiwań.

P.S. Czy ten Olli Mäki, to w Finlandii była postać pokroju naszego Jurka Kuleja? Skojarzenie się pojawia, bo czasy jak się zdaje porównywalne i podobieństwo fizyczne znaczne, jednak osiągnięcia sportowe zapewne nie tego samego kalibru, także nieporównywalne przez wzgląd na żelazną kurtynę i ograniczenia z nią powiązane. Jak ktoś szerszą wiedzę posiada, liczę na zwięzły wykład. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj