sobota, 14 września 2024

Bent Knee - Twenty Pills Without Water (2024)

 

Uskuteczniam rozpoznanie, sprawdzam co to za ekipa, po przypadkowym na ich klip z tekstem natrafieniu. Widzę że Boston, Massachusetts (lubię z kilku powodów) i czytam, iż to żadni nowicjusze, bowiem od 2011 roku albumami częstują, tylko że w stylistycznej, kilkugatunkowej niszy gdzie nie zawsze myszkuję. Art rock, awangarda - barokowy pop, hmmm... Jeszcze nie rozmieniłem, zanim tekst ten powstał co tam dokładnie poszczególne całościowo tym bardziej, a fragmentarycznie nawet poprzednie wydawnictwa zawierały. Słyszę wyłącznie z bieżącego longa nutę i mam kilka skojarzeń natychmiast, kiedy ona mi w głowie gości. Znaczy po pierwsze wokalna charakterystyka, czyli głos niejakiej Courtney Swain, jaki przywodzi na myśl raczej brzmieniem powiązanie z nieoczywistymi zawijasami. Maksymalnie współcześnie poniekąd Tori Gender Bender z Le Butcherettes i Emma Näslund - Gaupa, gdyby szukać tylko po wokalistkach bandów. Historycznie natomiast rzecz biorąc każda babeczka przypominająca sposobem artykulacji legendę w osobie Kate Bush, więc spory wybór gdyby znać szeroko kilkudziesięcioletni dorobek sceny rockowej czy popowej. Muzycznie w zgodzie z opisem z Wikipedii. choć podejrzewam iż Twenty Pills Without Water jest pierwszym albumem w dorobku Bent Knee na którym zespół wchodzi na poziom już stricte dojrzały i daje sobie tym samym szansę zaistnieć nie wyłącznie w świadomości fanów stylistyki, ale szerszej grupy doceniającej jakość muzyki bez względu na przynależność gatunkową. Innymi słowy domniemam że może być to przełom. Bardzo mi leży taka wibrująca muza, która określa też ciekawy kierunek rozwoju, będąc zarazem intrygującą oraz na swój sposób chwytliwą z wyraźnym perspektywicznym duchem. Gdzieś w międzyczasie wpadła mi też w oko między innymi deklaracja o inspiracji Radiohead, ale że ja nadal z rzecznymi nie jestem za pan brat, a jedynie szanuje i wciąż obwąchuję, to mogę się zgodzić, lecz w szczegóły odwagi by się zagłębić nie mam. Dla mnie najzwyczajniej rzecz biorąc bohaterowie tej refleksji nieco gatunkowo egzotyczni są po prostu i coś mnie w tym ich muzycznym pulsie na tyle hipnotyzuje, że postanowiłem przez jakiś czas z Twenty Pills Without Water w kontakcie pozostać, a finalnie być może wcisnąć do kategorii będę obserwował szczególnie. Fajnie odprężająca jest to nuta, a na razie z programu płyty faworyzuję kapitalny Forest, I Klike It, Illiterate i najmocniej Big Bagel Manifesto. Zobaczę co dalszy czas spędzony z Twenty Pills Without Water przyniesie i liczę, że kolejne ich kroki tylko moje zainteresowanie zwiększą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj