sobota, 5 października 2013

Mad Season - Above (1995)




Z perspektywy czasu rok 1995 bogatym i przede wszystkim efektownym jakościowo pod względem muzycznym był. Bo oto obok siebie kapitalnymi krążkami sypnęli Faith No More, Down, Death czy Fear Factory. I wśród tych perełek pewien klejnocik był mi się zapodział, przez co odkryty przeze mnie stosunkowo niedawno został. Pochodzenie jego zaprawdę szlachetne, bo oto legendarny już dziś Layne Staley wokalnie się w nim udzielał, plus długoletnia gitarowa podpora Pearl Jam w osobie Mike'a McCready'ego oraz szkielet rytmiczny ze Screaming Trees w postaci Johna Bakera Saundersa i Barretta Martina. Dźwięki w krążku tym zaklęte miękko kołyszą, zacnie klimatyczną bluesową aurą podszyte. Płyną równym nurtem, od czasu do czasu jedynie w kilku zaledwie miejscach nieco surowego riffu nie oszczędzając. Pomysłów zawartych w tych dziesięciu kompozycjach, pomimo jednolitej i zwartej konwencji na tyle pod dostatkiem, iż wielokrotne z nimi obcowanie ani przez moment nie nuży. A sztuka to zdecydowanie niełatwa w ogólnie wyważonej, unikającej spektakularnych fajerwerków formie. Stąd szacunek dla twórców Above znaczący. Wrzucając do wora po części zarówno cechy charakterystyczne swoich macierzystych formacji, zapędy odrobinę eksperymentatorskie oraz inspiracje głęboko do korzeni bluesa sięgające, wykreowali naturalną rozpoznawalną koncepcję, rewelacyjnie wykorzystującą najciekawsze walory użytych składników. I żal okropnie, iż współpraca muzyków w takiej konfiguracji na jedynie Above się zakończyła. Gdyby bardziej sprzyjające okoliczności status równie wysoki jak debiutujących podobnie w roku 1995 typów z Down by Mad Season współcześnie towarzyszył. Splendor, honory i szacunek jednakowoż bez względu na krótki staż im się należy - miejsce w historii rocka co najmniej w moim prywatnym przekonaniu kluczowe zajmują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj