środa, 2 października 2013

Joanna (2010) - Feliks Falk




Od pierwszych kadrów obraz Feliksa Falka wkręca intensywnie w swój pełen artyzmu klimat, wyborną scenografię, grę barw, ale przede wszystkim we wstrząsająco-wzruszajacą historię. Szczególnie, iż będąc ojcem kilkuletniej córki przejmujący wydźwięk ukazanych zdarzeń zaiste dotkliwy. Wojna, poczucie zagrożenia różnobiegunowe postawy wywołuje - bezinteresowna troska równie częsta jak zawiść czy zwykła podłość. Lęk, ból i tęsknota, potrzeba bliskości, mylące pozory, nieufność, ślepe zaangażowanie, lub pospolity brak skrupułów tutaj w tyglu okupacyjnej zawieruchy egzystują. Żadne wzniosłe zasady przetrwać szans się zdaje nie mają, gdy wybór zero-jedynkowy lub życie własne czy bliskich zagrożone. Jednako pomimo dramatu okoliczności finalnie oddanie i heroizm dla jedynie słusznego celu w świecie okrucieństw, człowieczeństwo w postaci pierwotnej przynosi. Poświęciła wszystko i otrzymała wartość największą - miłość dziecka, czystą, nieskażoną dorosłych ludzi skomplikowaną istotą! Głęboko wzruszającą fabułę Falk ukazał - niebanalną, pozbawioną oczywistości i sztucznej egzaltacji, symbolicznie klamrą sceny ostatniej spiętą. Perfekcyjnie emocjonalnie ciepłą i zimną zarazem, porywająco naturalnie i wiarygodnie odegraną. I tylko żal, że obraz ten bez większego echa przeszedł pomimo nagród jakich laureatem. Promocja nowych nazwisk w kinie polskim  zdaje się na margines doświadczonych i nadal płodnych twórców wysyłać, a poszukiwanie na siłę kontrowersji w opowiadanych historiach, te nawiązujące do podstawowych uniwersalnych wartości nieatrakcyjnymi z punktu widzenia przeciętnego zjadacza chleba czyni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj