czwartek, 17 października 2013

Anathema - Judgement (1999)




Sentyment ogromny utrudnia mi choć po części spojrzenie na ten album w obiektywny sposób. Zatem z takiej perspektywy jakiekolwiek jego mankamenty ciężko mi dostrzec, a zapewne takie istnieją. Szczególnie wzgląd biorąc na wciąż progres notującą historię Anathemy. Trudno tu na jednej płaszczyźnie stawiać Judgement i Were Here Because Were Here, czy ostatni dotąd Weather Systems. To zupełnie w przekonaniu moim różne krążki, jednako wyraźny specyficzny wspólny charakter formacji posiadające. Album z 1999 roku bardziej w stronę klasycznej rockowej maniery skierowany, surowy z prostszą, niemniej jednak szlachetną riffu strukturą. Jego magia zaklęta w subtelnie płynącej melodyce, rozpostartej w szerokiej płaszczyźnie, od gwałtownych pisków i sprzężeń po akustyczne, pięknem w postaci najczystszej przesiąknięte struktury. Niebagatelna tu w kompozycjach rola klawiszy - może z perspektywy lat odrobinę to brzmienie straciło na atrakcyjności, wszelako dobitnie klimat produkcji z lat 90-tych podkreśla. Wśród wielu płyt z tamtej epoki, które z perspektywy lat infantylną stylistyką trącają, w utworach Anathemy z tamtego okresu odnajdują się wyśmienicie - finalnie test czasu zdając celująco. Klimat na Judgement wykreowany, niemal niepodrabialny, a takie perły jak floydowski Emotional Winter, prosty lecz głęboko poruszający One Last Goodbye, ckliwy z wokalem Lee Douglas Parisienne Moonlight, dynamiczny Deep czy eksplodujący stopniowo numer tytułowy, to wyższy poziom wrażliwości. One na wieczność w mojej świadomości zakotwiczone, miejsce wyłącznie wśród ikon dźwiękowych posiadające. Analizując dyskografię tej brytyjskiej legendy, nigdy dosłownie się nie powtórzyli, jednakże w przekonaniu moim Judgement zrywając z kursem obranym na Alternative 4 (jedynie Anyone, Anywhere z powodzeniem do niego nawiązuje), zdryfował w kierunku brzmień mniej eksperymenty uskuteczniających - taki on zdecydowanie piosenkowy w swej manierze. Dziś Anathema dużo bogatsza aranżacyjnie, dopieszczona detalami, mniej spętana wymogami gatunkowymi, zwyczajnie wolna. Jakkolwiek to obecne oblicze bardziej obfite, to nie dyskredytuje ono starszych dzieł. Siła tej wybornej formacji w jakości, której nigdy na ich albumach nie zabrakło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj