czwartek, 3 października 2013

Drogówka (2013) - Wojciech Smarzowski


 


Już pisać miałem jednoznacznie, że zmęczyła mnie bezlitośnie ta Smarzowskiego sztampa, w kółko do znudzenia powielany schemat, kiedy to dopiero po czterdziestej minucie projekcji zaczyna się robić interesująco i z jedynie festiwalu przemocy i rozpusty przekształca się we względnie konkretny thriller. Chwycił w końcu za jaja i trzymał w napięciu do końca niczym Dom zły. Niemniej jednak Drogówka nieco finalnie mnie zawiodła, pozostawiając podstawowe pytanie o dalszy kierunek w twórczości Smarzowskiego. Czas myślę na zmiany, chociażby niewielkie, jednako istotne, może w pierwszej kolejności obsadę urozmaicające, bo te same aktorskie twarze nudzą niestety. W innym wypadku przewiduje tu długie pikowanie w przepaść, a w konsekwencji w niebycie zapomnienia czy marazmu dogorywanie. Wesele wstrząsnęło, Dom zły kryminalnym nietuzinkowym wątkiem pozamiatał, a Róża biczując nieludzko zwyczajnie ból fizyczny zadała. Drogówka niestety posiłkując się już przemielonym szablonem podobnej poprzednim produkcjom zawieruchy we mnie uczynić rady nie dała. Pomimo zatem szacunku dla reżysera, iż jego dorobek wniósł bez wątpienia pewną nową jakość do rodzimego kina życzyłbym sobie by kolejne obrazy nie tylko oczekiwania spełniały ale by ponad nie skutecznie wyrastać potrafiły.

P.S. Jeżeli choć w części pokazane realia codziennością Panów niebieskich bywają, to zdecydowanie nie na wyrost stwierdzenie, że wszyscy głęboko w dupie jesteśmy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj