W
czubie (precyzyjnie na pudle) tego co najlepsze w maksymalnie
subiektywnej opinii od Sorrentino, Skutki miłości nie namieszały,
lecz nie znaczy to że jak donoszą koneserzy, ten właśnie
przełomowy obraz w jego karierze na mnie wrażenia nie zrobił. Jak
zazwyczaj u włoskiego współczesnego mistrza scenografia sterylna -
zimna ona, zimne przedmioty/atrybuty i bohater pozornie bez duszy,
martwy w środku. Wyniosły, zdystansowany, a zarazem smutny,
przegrany człowiek, żyjący (egzystencja nie na pełnej życie) w
dostatku, niemal luksusie, ale zniewolony - pozbawiony wszystkiego co
było w jego byciu ważne.
Zamordowany za życia
i w tej roli Toni Servillo wypada znakomicie - jakby aktor szyty na
miarę
roli. On w byciu
bez bycia pogrążony, jak sam stwierdza nigdy nie kochany, bowiem
sprawdziany pozbawiły go złudzeń. Nie zabiegał o miłość ani
intensywnie, ani skutecznie. Został
mimo obudowania
duszy
zauważony, lecz los, tudzież może precyzyjna akcja prewencyjna
jego zakamuflowanych prześladowco-opiekunów w
spełnieniu
przeszkodziła. Historia jego i w szerszym kontekście mafijna
zawiła, a zarazem przejrzysta, gdy się
skupić i połączyć kropki według podpowiadanej metody. Snuj
filmowy, od którego bije ekstremalnie wspomnianym na początku
chłodem, nakręcony z inspiracji autentycznym wydarzeniem,
rzeczywistymi zachowaniami jakich był świadkiem Sorrentino, który
chciał i skutecznie zrealizował swoją
motywację, ukazania innego oblicza mafii. „Zarówno jej
okrucieństwa, jak i rządzących nią mechanizmów i zasad” - w
zgadzam się że od strony technicznej „audiowizualnym cacku”,
którego się nie ogląda - je się w manierze zdystansowania
wchłania.
„Nigdy
nie lekceważ
skutków
miłości” - nigdy
nie bądź pewny, iż to na co patrzysz z lekka nieobecnym wzrokiem,
nie wywoła w tobie konsekwencji. :)
poniedziałek, 25 sierpnia 2025
Le Conseguenze dell'amore / Skutki miłości (2004) - Paolo Sorrentino
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz