czwartek, 14 sierpnia 2025

Weapons / Zniknięcia (2025) - Zach Cregger

 

W planie seansu nie miałem, raczej zamierzałem zlać, gdyż (tłumaczę się) trailer kinowy mnie nie zachęcił - mniej pomysłu na dobry film, więcej marketingowej strategii w nim dostrzegłem. Ostatecznie trafiłem na 15 fotel w 10 rzędzie w chwili gdy Weapons na ekran był rzucony, bowiem na zmianę decyzji wpływ był decydująco rekomendujący ze strony towarzyszki filmowej doli i niedoli, która z entuzjazmem sale kinową po swojej sesji z tytułem opuszczała. Poza tym fanka obrazów z kategorii „wyobraźnia lekko sfiksowana nie ma granic” może być stronnicza, ale argument w postaci przychylności krytyki raczej w klimatach ostro odjechanych się nie lubująca, to już ostatecznie obiektywne wstawiennictwo. W tym miejscu za zachętę wielotorową dziękuję, bo nawet jeśli koncepcja Waeapons w konfrontacji wymagała sporej ode mnie elastyczności gustu, a scenariusz jaki świetny jednako z mocno popuszczonymi wodzami fantazji (swoją drogą, to musi być mega fun pisać takie rzeczy), wyrozumiałości też oczekiwał, to przyznaję, że od strony technicznej najwyższej klasy była to produkcja. Niskie ukłony wobec ekipy fachowców która zmontowała fenomenalnie to dynamiczne jak cholera widowisko, zgrane dodatkowo idealnie z kapitalnie wciskającą się w głowę nowocześnie spostrzeganą oprawą dźwiękową Kino brutalne w rozwinięciu, na koniec wręcz opętane wścieklizną, po trosze szalone i przerażające przez pryzmat tego co w głowach twórców mieszka, ale kino potężnie wciągające - po nitce do kłębka tajemnicy płynnie za rączkę prowadzące. Z wprawą żonglujące licznymi około „horrororowatymi” i nie tylko konwencjami, kapitalnie zagrane (James, Paul i oczywiście Gladys wygrywają), sprzedane widzowi zarówno w atrakcyjnym opakowaniu, jak i z wysoką kalorycznością efektu finałowego i wykorzystanych składników. Hollywoodzkie Mount Everest zmieszania zgrozy i zgrywy - jeśli człowieku nie masz alergii na raz hybrydy, dwa amerykańską pokusę dynamicznego przeładowywania efektami (nie tylko upiorne mordy obłąkańców) oraz po trzecie - oczojebne koktajle z czarnego poczucia humoru. Hi hi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj