sobota, 20 kwietnia 2019

Tom Morello - The Atlas Underground (2018)




Debiutancki (jak to brzmi zabawnie :)) solowy album Toma Morello wkracza niemal bez większej promocji i chyba przechodzi też bez większego echa, na co mimo że (wyjdę na początku z jasną finalna opinią ;)) nie jest aż w całości totalnie ekscytujący, to nie zasłużył! Zaczyna się znakomicie - Battle Sirens to doskonałe intro, takie które podkręcając napięcie wprowadza w klimat krążka. Krążka który spostrzegam jako pojemny tygiel, w którym legendarny już wioślarz zmieszał całą masę przeróżnych inspiracji, od tych oczywistych czyli o proweniencji funky, hip hop czy R'n'B po dance, trance i inne dość obce mi wynalazki znane ze słyszenia, ale trudne do zidentyfikowania, tym bardziej zdefiniowania. Zaangażował Morello do pracy nad The Atlas Underground dość sporą ekipę tuzów współczesnego undergroundu na czele (jak doczytałem) z dwoma członkami Run the Jewels, jak i z obecnie najwyższej mainstreamowej półki Johna Gourley'a, gwiazdę Portugal. The Man. Ten rozmach robi wrażenie, ale nie tak bezpośrednio przekłada się na poziom albumu, bowiem w kategoriach ambicji nie wychyla swego nosa poza względnie bezpieczne, już od dawna opanowane pozycje. Sporo elektroniki, liczne efekty gitarowe, inaczej ciekawe bity i wyraziste riffy. Groove i flow, to dwa solidne fundamenty, a na nich nadbudowa z dobrych refrenów i chwytliwego szlifu producenckiego. Morello prochu już nie wymyśli, na nowo drogi dla gitarowego grania nie wyznaczy. The Atlas Underground, to niezobowiązujące granie - bardziej przydatne na sobotniej imprezie, niż jako ścieżka dźwiękowa dla fanów kontestacji rzeczywistości społeczno-politycznej. I bardzo, bardzo dobrze! Mam ostatnio lekką alergię na kolejne protest songi przygotowywane przez żyjące w komfortowych warunkach, nieco przez wpływ czasu wyblakłe gwiazdy. Potrzeba mi było odrobinę odpocząć od muzyki na śmiertelnie serio, a Morello wstrzelił się solo całkiem nieźle w tą moją potrzebę i zaspokoił ją może na chwilę, ale skutecznie. Skupił się Tomek na graniu, mniej na komentowaniu (chociaż jakby nie reagował, to naturalnie nie byłby sobą - ot taki kontestator zawodowy) i ja to w takiej bardziej rozrywkowej formie kupuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj