wtorek, 9 kwietnia 2019

Suburra (2015) - Stefano Sollima




Będzie w miarę zwięźle, lecz nie dlatego że nie ma nad czym się zatrzymywać, czym się podniecać, czy co poddawać dyskusji. Zwięźle gdyż paradoksalnie te w formę mozaiki spięte, pozornie na starcie obce sobie historie mają tak wiele kontekstów i taki potencjał do szerokiej analizy społecznej, że poruszanie tylko kilku wątków byłoby oczywistą zbrodnią polegającą na lekceważeniu innych, które absolutnie na marginalne traktowanie nie zasługują. Niestety narzucona sobie realna formuła bloga wyklucza popełnianie wielostronicowych elaboratów, tudzież innych rozbudowanych form publicystycznych. W sumie nie mam na nie wolnego czasu, a i tak przecież większość populacji nie czyta obecnie tekstów dłuższych niż kilkuzdaniowe, zatem po cholerę się produkować. Ponadto próby głębszego merytorycznego dyskursu w przestrzeni internetowej są traktowane jak motywowane intelektualną lanserką akty publicznego wywyższania się, poprzez nabożne przywiązanie do podbudowanej naukowo wnikliwości w sensie hołdowania godnemu napiętnowania egocentryzmowi. Napisze więc tylko w ogólnym zarysie, że Suburra to doskonałe europejskie kino gangsterskie, które wskakuje mocno w buty psychologicznego dramatu o artystycznych ambicjach, będąc jednocześnie klasycznie brutalnym kinem akcji, gdzie mnogość postaci nie wyklucza precyzyjnej ich charakterystyki, a narracja o płynnej i spójnej fakturze nie pozwala widzowi zbłądzić w gęstwinie powiązań. Akcja może i zawiązuje się dość wolno, ale jak już nabierze właściwego tempa i odsłoni towarzyszące twórcą inspiracje i motywacje, to rozgniata niczym buldożer wszelkie przejawy ludzkiej podłości pojawiające się w obliczu współczesnej walki o władzę i przywileje. Porachunki i zemsta, hipokryzja i arogancja, kupczenie i podporządkowywanie – pieniądz, pieniądz i jeszcze raz pieniądz w historii szantażów, morderstw, czyli upadku człowieczeństwa i moralności na przecięciu polityki, mafii i kleru. W tej formule warsztatowej, z tak autentycznie przekonującymi postaciami nie trudno uwierzyć, że taki obraz cywilizowanej Europy jest choćby odrobinę naciągany, stąd gdyby Patryk Vega robiłby to jak Stefano Sollima miałby we mnie oddanego fana. A że robi kiczowato i mega populistycznie to niech się cwaniaczek wypcha.  

P.S. Teraz już rozumiem dlaczego producenci Sicario 2, zaufali Włochowi. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj