czwartek, 1 czerwca 2023

Broad Peak (2022) - Leszek Dawid

 

Faktycznie ta historia mogłaby być opowiedziana bardziej emocjonalnie (mimo że krótkie „przebitkowe” sceny retrospektywne z otwierających kilkudziesięciu minut są nimi nabite), bowiem zasadniczo została ona zreferowana niczym przeplatana udanie rodzinnymi scenami forma dokumentalnej relacji o charakterze survivalowym, a zapowiadało się na wstępie że narracja będzie budowała nie tylko naturalne napięcie i odhaczała chronologicznie punkt po punkcie szczegóły, ale będą w niej intensywniej ludzie i ich uczucia oraz motywacje, a jest gór majestat, lęk przed nim oraz ludzka arogancja wobec natury, mimo że przecież pasją alpinistyczną/himalaistyczną nie zostają zainfekowani prostacy bezrefleksyjnie bijący głową w mur, czy z tupetem traktujący filozoficzne mądrości pochodzące z pokory spojrzenia na życie. Ufff! Koniec zdania i zmiana frontu - lekko do tej pory się przekomarzałem! Broad Peak to nie inny taki, skądinąd dobry, lecz raczej bardziej instruktażowy, niż psychologiczny sprzed kilku lat Everest, ze światową aktorską śmietanką w obsadzie, a kręcone z ograniczeniem scen wprost z wypraw, względnie kameralne przedsięwzięcie i ono przyznaję chwyta mnie za serducho, a po tym co się nasłuchałem, jestem wręcz w wysokim stopniu pozytywnie zaskoczony. Mnie Broad Peak w tejże krytykowanej formie schwycił i lekko też poturbował emocjonalnie i bez względu na ograniczenie rozlicznych i chyba po prostu oczekiwanych przez widza zaznajomionego z detalami wątków w fabule, poza tym zainteresował głębiej film Leszka Dawida tą niesamowitą historią i zdopingował bym poczytał o zaadaptowanej na potrzebę filmu fabularnego sytuacji w informacjach źródłowych i aż się sobie dziwię, iż ta tragiczna a fascynująca treść napisana przez samo życie, nie odbiła się na tyle silnym echem, bym na dłużej zanotował ją w pamięci. Mocny dylemat jej narracyjną osią, a nie chęć wyjaśnienia jakoby komisja ekspercka, kto zawinił i dlaczego dwóch spośród czterech nie wróciło bezpiecznie do bazy. Ona naturalnym kluczem otwierającym oczy na realizacyjny pomysł ekipy Leszka Dawida, a że nie pokrywał się on z wizją większości, to przykro mi, sami sobie nakręćcie, najlepiej fabularyzowany dokument. To bicie się z myślami i konflikt powinienem - nie powinienem Berbeki, uważam też za decydujący i najmocniejszy psychologicznie aspekt historii i tym samym zasługujący na pierwszoplanowe wyeksponowanie i przyznaję, że wcale nie tak skąpo, choć to prawda iż zwięźle w scenariuszu rozpisany i pewnie nie będzie dyskusji, iż autentycznie przez Irka Czopa zagrany. Na koniec dodam, że ludzie ogarnięci obsesją gór najwyższych zdobywania, to twarde i uparte, niestety też egoistyczne sukinkoty, bo to uzależnienie potworne i ambicje okrutnie wy**bane w kosmos, żeby powracać tam gdzie się nieomal zginęło i gdzie jak się w przypadku Berbeki okazało skończyć miało. Nie wiem, nie rozumiem, więc nie mam nic mądrego w tej sprawie do powiedzenia. Nie mnie po prostu ich postawy i decyzje oceniać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj