wtorek, 22 sierpnia 2023

Nostalgia / Nostalgia (2022) - Mario Martone

 

Zjedźmy proszę - zboczmy z głównego turystycznego szlaku i ujrzymy Włochy, a dokładnie tutaj współczesny Neapol z bocznej ulicy, przez pryzmat nostalgicznej właśnie opowieści o młodości (kształtującej dramatycznie przyszłość) bez przesadnej ilości retrospekcji. Bohater wraca po latach do rodzinnego miasta i dzielnicy własnego pochodzenia, a my o nim wówczas nic w zasadzie nie wiemy i z biegiem rozwoju sytuacji odkrywamy jego motywacje i wszystkie psychoanalityczne cienie, które odpowiadają za jego życiowe decyzje i wybory. Wizualnie jest tutaj przepięknie artystycznie, choć widoki ulic neapolitańskich są dalekie od bajecznych pejzaży, choć niewiele przecież potrzeba wysiłku, by z ciasnych zaułków przenieść się na malownicze wybrzeże – w praktyce tylko w domyśle. W bohatera wciela się  Pierfrancesco Favino i należy zauważyć, iż w ostatnich latach aktor to, który role dla siebie potrafi wybrać znakomite i można w ciemno brać jego kreacje, bo zawsze wspaniale wywiązuje się z obowiązków aktorskich, a i reżyserzy z nim współpracujący tworzą obrazy w jakich wziąć udział to zaszczyt niewątpliwie. Nostalgia jest takimż przykładem i chociaż poprowadzenie scenariusza nie do końca wszystkie wątki doskonale wyłuszczając zamyka i miesza nimi nie zawsze tak by nie pokręcić sobie nosem, ale całościowo daje to jednak kino paluszki lizać, choć nie mlaskać z zachwytu, bo tak jak wspomniałem niby precyzji w dosłownym znaczeniu brakuje, mimo że konsekwencji nie można większej niż jest wymagać. Wrażenie robią te przestrzenie klaustrofobiczne i ich obraz dzisiejszy będący reperkusją licznych przemian społeczno-politycznych, a dwa bardzo artystyczny sznyt, który wzrusza (poruszające sceny z matką - startowy wątek) jak i po trzecie motywy z lekka kryminalno-sensacyjne z gangsterką miejscową na pierwszym planie (wątek dalszy, a w rzeczywistości kluczowy), co do których uzasadnienia akurat na wstępie (bo wielu rzeczy naturalnie jeszcze wtedy nie wiemy) można mieć właśnie drobne uwagi, ale jak dałem niewyraźnie do zrozumienia w międzyczasie, całość na pewno blado nie wypada. Baaa, bladości to tutaj nie zaznacie, a jeśli jednak ją w scenariuszu dostrzeżecie i pospolitej banalności dla Was za wiele (te mafijne sytuacje nie lękają i wzrusz do Was nie trafia), to ja na to nie mam pomysłu - widocznie takiego kina Wam do szczęścia nie potrzeba. Zresztą ten motyw tytułowy, tak bohatera jak i jego ziomka gangstera z dzieciństwa trapi, a wręcz prześladuje i stanowi przewodnią rolę w scenariuszu, a ponadto dramat oparty na sensacyjnym banale to nic, kiedy klimat jest tak pięknie mozolny że aż świadomie nużący, a przemyślanie puentujący finał rozbudowaną o napięcie sceną końcową niby przewidywalny, jednak na tyle fenomenalnie po włosku skrojony, że fani kina klasycznego muszą docenić i być może przez jego pryzmat zapomną o "znole" śledzenia rozwinięcia, prowadzącego do niego. 

P.S. Mam nadzieję że wahających się teraz nie przekonałem, bo nie mam zamiaru przyjmować pretensji, że czas stracili. To jest kino dla koneserów, a nie sobotnio-niedzielnych fanów telewizyjnych pasm popołudniowej rozrywki filmowej. Obyśmy się zrozumieli i nie obrażali. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj