czwartek, 7 listopada 2019

Il traditore / Zdrajca (2019) - Marco Bellocchio




To nie jest akurat idealny moment, by po nagrody z gangsterką do kin wjeżdżać, kiedy właśnie lider Scorsese ze swoim opus magnum krytykę zachwyca, a za moment festiwale będzie podbijał. ;) Ale przecież środowisko filmowe nie tylko  wysokobudżetową amerykańszczyzną żyje i byłoby ogromnym błędem zignorowanie powyższego tytułu, bowiem Marco Bellocchio proponuje (owszem tak w ogólności gangsterkę), lecz dość nietypową i jak myślę nieco oddaloną od stylistycznej formuły eksploatowanej od lat przez arcymistrza gatunku. Rozpisana na grubo ponad dekadę i jednocześnie okrojona do schyłkowego, aczkolwiek najbardziej medialnego okresu z życia autentycznego bossa włoskiej mafii historia, to zarówno dość tradycyjna filmowa biografia, jak i cały wachlarz różnogatunkowych naleciałości. Od groteskowego dramatu sądowego, przez rzecz jasna kino akcji, po psychologiczny thriller w cieniu wendety. Opowieść wszystkim pamiętającym lata osiemdziesiąte we fragmentach relacjonowanych nawet w polskiej socjalistycznej rzeczywistości znana. Docierająca z Italii w formule atrakcyjnych newsów również na Polską ziemię - historia w rzeczywistości wyrosła z włoskiego południa, a sięgająca przez Rio Janeiro z powrotem na włoską ziemię (proces w Rzymie), po amerykańskie wątki powiązane z wygnaniem jej bohaterów pod kuratelą programu ochrony świadków i w finale porachunki sterowane z bazy w Palermo (scena przez którą z kanapy spadłem). Każdy przecież dojrzały wiekowo osobnik kojarzy nazwisko Sędziego Falcone, nie bardzo jednak czai kto to taki Don Masino (Tommaso Buscetta). To o nim ta fascynująca opowieść i o kulisach starcia skruszonego bossa z całą gwardią wcześniejszych sojuszników z rodziny. Kronika rozprawy Państwa z Cosa Nostrą jej własnymi rękoma, korzystając z szansy jaką dawał ambicjonalny konflikt i zdradzieckie knucia części zbyt pazernych mafiosów. Nie jest to jednak wszystko tak jasne i proste jakby można się spodziewać, gdyż motywacje członków organizacji były mocno skomplikowane, a w grę oprócz kasy wchodziły także zasady i tradycja, które zdeptane przez jednych budziły rozczarowanie i wściekłość innych. Zdrajca to gęsto poplątane i łamiące często chronologię kino - złożone z licznych retrospekcji i sugestywnych aluzji (Giulio Andreotti, pochód pod hasłami mafii dającej pracę, przebitki podnieconych hien czy szczególnie mocno osobistego przekazu pewnego muzycznego klasyka). Zdrajca to rzadka ostatnio w kinie kryminalna egzotyka z zarówno wyspy w pobliżu Półwyspu Apenińskiego, ale i z niego samego. Z kapitalnie stylizowanymi kadrami - z gorącym temperamentem, bezpośrednim przekazem werbalnym, wreszcie nawet i staroświecko romantycznym charakterem brutalnej walki o wpływy. Przyznaję że jestem obrazem Marco Bellocchio ostro podkręcony, a ostatnio tak bardzo europejska filmowa gangsterka na mnie wpłynęła kiedy żabojady, a dokładnie Cédric Jimenez nakręcił fantastycznego Marsylskiego łącznika (La French).  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj