piątek, 17 października 2025

Columbus / Kogonada (2017) - Kogonada

 

Zanim Kogonada zrobił Yang i poszedł obecnie w kierunku spektakularnie gwiazdorskiej obsady (patrz Wielka, odważna, piękna podróż), zachęcony chwilę wcześniej romansem z uniwersum Gwiezdnych Wojen (Akolita), nakręcił skromne ale nie totalnie ascetyczne Columbus, czyli kino bez właściwie budżetu i tempa, ale z wdziękiem filmu bezpretensjonalne urokliwego poprowadzone. Obraz o pasji która łączy, a nawet scala do poziomu wysokiego zaangażowania relacji emocjonalnej. Fascynując nawzajem bohaterów intelektualnie, bardziej niż wprost fizycznie, bowiem to film o uczuciach, ale w których większą rolę od atrakcyjności seksualnej odgrywa intelektualna część osobowości i oddanie zamiłowaniu do architektury. Obraz o czymś też więcej! O przemijaniu, może tez odcinaniu Pępowiny, a z pewnością o dorosłej, trudnej relacji z rodzicami oraz spuściźnie i powiązanych obciążeniach, co szczególnie poszerza konteksty i nie sprowadza tematu wyłącznie do chemii damsko-męskiej. Opowieść (przymiotniki na jakie natrafiłem to wirtuozerski, jak i efemeryczny, cichy, kojący) rozgrywająca się w scenerii porywającej architektury i wspaniałej przyrody, tak samo interesująco “mówiona” jak i nakręcona z wizualną wrażliwością oraz filozoficzną oraz kulturową treścią. Coś do totalnej kontemplacji, pozornie prostego technicznie, a bogatego merytorycznie. Nie pierwszy raz sam talent znaczy więcej niż możliwości finansowe. Korzyści które otwierają drzwi, ale niekoniecznie tak szeroko jak na potencjał docierania do widowni - tak samo zamaszyście równocześnie jak na rozwój artystyczny i warsztatowy.

P.S. Dla żądnych ciekawostek, gra tu drugoplanowo na ten przykład taki najmłodszych Culkin, któremu na imię Rory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj