Rozpływałem się w zachwytach latami ostatnimi nad formą artystyczną Robercika, więc po uszy będąc zakochanym w jego wizji siebie w muzyce, gdy wiek już kompletnie nie sceniczny, z ciekawością powiększoną o fascynacje czekałem na sygnowany jego nazwiskiem nowy album. Pierwszy kontakt, dość jedynie powierzchowny na chwilę zdmuchnął mój entuzjazm, ale gdy po kilku dniach, może tygodniu z okładem już w pełni oddałem się chłonięciu Saving Grace, obawy wraz z rozczarowaniem może nie prysły kompletnie, ale ujrzałem w najnowszym longu, a precyzyjnie w większości kompozycji ten sam flow i tą samą doskonała rękę do dojrzałej formy, co na wspomnianych kilku ostatnich krążkach. Gdy wchłonie się naturę i aurę utworów z Saving Grace tak jak zapewne autor oczekuje (poświęcenie w pełni czasu całości i uwagi skupionej na detalach), wówczas nawet jeśli nie jest się fanem country w archetypicznej formie, to pod powierzchnią pozorów dostrzeże się i przeżywać dzięki temu będzie nie tylko specyficzną manierę dość tandetnej stylistyki, ale właśnie głębie aranżerską, jaką znakomicie Plant nasączył folk często bardzo wyraźnie romansujący z "kowobojską" prostotą w charakterystycznej przebojowości. Mam mimo powyższego nieco za złe legendzie, że zbyt wiele tutaj puszczania oczka do country, gdy też głos zaproszonej do współpracy Suzi Dian sprzyja budowaniu skojarzeń z tą gatunkową formułą, lecz przyznaje jednocześnie, iż im więcej Saving Grace w moich uszach, tym te z początku niechętnie witane motywy mają mniejsze znaczenie, a w miejsce oczywistych powiązań country-tandeta, pojawia się wysokie stężenie szacunku do wrażliwości artystycznej i umiejętności wiązania w kompozycję ambitne, pomysłów z początku niekoniecznie zachwycających. To jest siła najnowszego albumu, że można się do niego przekonywać chwilę dłużej, bowiem jego potencjał estetyczny bardziej obfity niż miałem z początku przekonanie. Tylko że gdybym miał stawiać obok siebie moje ulubione albumy Planta, to niestety ten bieżący nie byłby postawiony powyżej. Wszystko fajnie fajnie, ale te dodatkowe głosy zarejestrowane, ich banalne brzmienia moim zdaniem spłycają to co mogłyby podkreślić, gdyby rzecz jasna nie były tak oczywiste.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz