Wojciech Has w temacie otchłani, czyli „reżyser zwolnionego rytmu, nastroju, skupienia i kontemplacji - artysta o malarskiej wyobraźni”, we własnej interpretacji, na podstawie opowiadania Marka Hłaski - „podporządkowując materię tej prozy, własnej problematyce i własnemu stylowi”. Alkoholika artysty godziny ostatnie, w wymiarze czysto egzystencjalnym. Z sugestywnie, lecz ascetycznie zarazem ukazaną, kluczową figurą kobiety opiekuńczej (Aleksandra Śląska młodziutka). Kochającą słabego pijaczka miłością ekstremalnie trudną (Gustaw Holoubek) - zmarnowanego, wyjałowionego postępującą desperacją. Z obyczajowością ówczesnej Warszawy, jako miasta powojennego, pełnego mroku i desperacji. Zmian przeistaczających ją i sugerujących wagę i kontrast przemian ustrojowych. Świeże wciąż, powojenne rozliczenia z samym sobą, w towarzystwie nawiedzających demonów niedawnej przeszłości. Paradoks tylko pozorny - przeżyć wojnę by utopić się w szklance gorzały. Totalna deprecha, przerażająca opcja upadku, rozsmarowania sobie wrażliwej gęby na krawężniku w rynsztoku - z kluczowym dla finału poruszającym monologiem postaci granej przez Tadeusza Fijewskiego. Kino prawdziwej grozy, a żaden przecież horror!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz