wtorek, 18 sierpnia 2015

Ghost - Meliora (2015)




Pozwolę sobie własne zdanie wyłuszczyć w temacie fenomenu jakim na ogólnie rozumianej scenie rockowo-metalowej Ghost aka Ghost B.C. pozostaje. Ansambl złożony z instrumentalistów w kapturach (teraz chyba maskach) i człowieka (jednego, dwóch, a może trzech - nie wiem nie nadążam), którego tożsamość jakiś czas temu ujawniona, a który to w przebierankach kiczowatych gustując bluźnierczą aurę tajemniczości wokół siebie rozsiewa. Papa Emeritus i The Nameless Ghouls (jeżeli nic się w międzyczasie nie zmieniło) teatrzyk z powodzeniem urządzają i na fundamencie wizerunkowej niepoprawności, względnie w tymże środowisku poprawności budują status grupy równie ubóstwianej jak wyszydzanej. Mnie akurat ten osobliwy medialny spektakl zupełnie nie przekonuje, więcej gdyby go zabrakło dużo większą estymą bym Panów muzyków darzył. Nie trawię tego rodzaju infantylnych zabaw, choćby nie wiem jak złożonymi ideami były tłumaczone i tyle. Kropka, koniec zbędnych dywagacji, dyskusji itp. W centrum mojej uwagi zawsze samo meritum pozostaje, a w przypadku zespołu muzycznego oczywistą oczywistością dźwięki być powinny. I teraz właśnie o Meliorze z perspektywy muzyki, nie wizerunku scenicznego będzie. Po kapitalnym debiucie, co by nie napisać w równym stopniu innowacyjnym jak opartym o schematy aranżacyjne, czy stylistyczne szczególnie w latach 80-tych przez heavy oraz doom metalowe legendarne instytucje popularyzowane, poszli goście szlakiem większej przystępności i do kreowanych dźwięków na Infestissumam poniekąd sporo Eurowizji wtłoczyli. To żart oczywiście ale jak w plotce tak w dowcipie spore ziarno prawdy egzystuje i w moim odczuciu za dużo ABBY, a za mało Mercyful Fate do utraty mojego zainteresowania ich poczynaniami doprowadziło. Przekonany byłem, że ten kierunek już na stałe zachowany zostanie i nie czekałem absolutnie na kolejny ich ruch - bo wiedziałem i kropka, że niczego równie intrygującego jak Opus Eponymus nie nagrają. Jak się mylić mi zdarzyło?! :) Moja ultraradykalna pewność wprost proporcjonalna do zaskoczenia, gdy usłyszałem (przypadkiem) From the Pinnacle To the Pit. Toż to jest petarda co w swoim aranżacyjnym mistrzowskim szablonie zawiera energię, mrok, chwytliwość i finezję bliską absolutu. Porażony swą ignorancją i energią tego przeboju jak tylko Meliora w sieci (oficjalnie) zagościła sprawdziłem, czy to tylko jednorazowy wyskok, czy też cały album bardziej w spuściznę heavy niźli popu będzie wpatrzony. I teraz po kilkukrotnych przesłuchaniach jednoznacznego przekonania nie mam. Bo pośród takich gitarowych ciosów jak Circle, Mummy Dust, Majesty czy Absolution kryją się też numery od których abbowska aura bije tak intensywnie, jak nadzieja dla kraju w ruinie od wymodlonego jaśnie panującego naszego Pana Prezydenta. Liderem takiej stylistycznej maniery zamykający krążek Deus in Absentia, którym wygranie Eurowizji na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, gdyby rzecz jasna liryki poskromić i inne fatałaszki im sprawić mieliby zagwarantowane - takie to fajniusie. Obok heavy rockowych hymnów i chwytliwych ucieczek w mainstream są także na najnowszym albumie Ghost ciekawe miniaturki (Spöksonat, Devil Church), jednak szczytem szczytów okazuje się He Is, czyli najjaśniejsza jasność, niczym wschodzące słoneczko, zaglądające do mojego okienka i budzące mnie pełnią swego optymizmu. Rzecz zjawiskowa tylko, że ja za ten słodziutki tandetny aranżacyjny szlif także obecny w ich twórczości nie mogę się do nich przekonać, a oni tak otwarcie mi o tym przypominają. Bezczelność na jaką tylko bluźniercy mogą sobie pozwolić! Wiem, pamiętam też nadal o wizerunku scenicznym i podsumowując ostateczny werdykt wydaje. To naprawdę ciekawa efemeryda na scenie i na szacunek zasługująca odwaga przemieszana z arogancją, że tak sobie to wszystko wymyślili i konsekwentnie założenia realizują. Muzycznie profesjonalnie, bo piosenki jakie spod ich rąk wypływają zdecydowanie zgrabniutkie, tylko to ich działanie z każdym rokiem coraz bardziej opatrzone wizualnie się staje. Gdzie jest kres, co przyniesie przyszłość nie będę z fusów wróżył, bo metoda to nieskuteczna. Poczekam bez nadmiernych oczekiwań czy ekscytacji na rozwój sytuacji. Poobserwuje i albo będę entuzjastycznie chwalił albo zawzięcie krytykował - znaczy na dwoje babka wróżyła. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj