czwartek, 6 sierpnia 2015

Fargo (1996) - Ethan Coen, Joel Coen




Absolutny numer jeden w dorobku tandemu braciszków Coen, może ex aequo z No Country for Old Men. To moja subiektywna opinia, jakkolwiek zapewne tożsama z przekonaniem sporego grona kinomaniaków, zapalonych w bojach miłośników kina nieszablonowego z przesłaniem pod podwójnym dnem, między wierszami ukrytym. Niesamowicie przenikliwy intelektualnie, błyskotliwy w formie - majstersztyk, klasyka absolutna, dzieło modelowe, bezspornie wzorcowe. Ile to już razy od premiery studiowane, w jak wielu okolicznościach życiowych i stadiach wiekowych spostrzegane i za każdym razem bez wyjątku ekscytujące we wszelkich segmentach właściwości warsztatowych czy merytorycznych. Dostarczające wciąż świeżej porcji materiału do analizy, bo człowiek w miejscu szczęśliwie nie zakotwiczył, rozwija się mentalnie i z dojrzalszej perspektywy rzeczywistość poznaje. Widzi to co jeszcze jakiś czas temu przed jego wzrokiem ukryte, pośród podniet małostkowych zakamuflowane. Ta ewolucja z dodawaniem kolejnych lat, przeżyć i doświadczeń związana do uznania uniwersalnych prawd prowadzi. Każe spojrzeć na ludzką egzystencje z pokorą ciesząc się z prozaicznych codziennych sukcesów, czując satysfakcje z udanych relacji z najbliższym otoczeniem. O tym Coenowie opowieść snują, a pretekstem i fundamentem zderzenie dwóch skrajnych światów, które tak wiele, na czele ze stosunkiem do kwestii materialnych różni. Bohaterowie nie są przerysowani, choć osobliwych cech odmówić im nie można. Osadzeni w sennej rzeczywistości ze specyficznymi wydarzeniami się zmagają. Pytanie co ludziom szczęście daje, jak różne priorytety ich funkcjonowaniem sterują. Pieniądze, władza, ambicja, komfort i niezależność, a może oddanie, troska i odpowiedzialność. Odpowiedzi na to i inne nurtujące pytania Coenowie dają. To prawdy uniwersalne i bezcenne!

P.S. Powyżej na poważnie, a na marginesie z przymrużeniem oka, bo Fargo to nie tylko wartościowe przesłanie, lecz także kapitalne poczucie humoru, dystans i po prostu dobra kinowa rozrywka. Innymi słowy kilogramy tłustego żarcia i cola light, bo równowaga zachowana być musi. :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj