niedziela, 27 sierpnia 2017

The Firm / Firma (1993) - Sydney Pollack




Śmietanka aktorska przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych spotyka się na planie filmu na podstawie powieści Johna Grishama, którego reżyseria oddana w ręce doświadczonego speca od ambitnego kina rozrywkowego. Nazwisko Sydney’a Pollacka w hollywoodzkiej branży uznane nie tylko przez pryzmat reżyserski, a obrazy w rodzaju Trzech dni kondora, Czyż nie dobija się koni, Pożegnania z Afryką czy wreszcie swego czasu mega popularnej Tootsie wpisane w kanon amerykańskiego kina na stałe. Firma, jako próba stworzenia czegoś na kształt nostalgicznego thrillera także bardzo udana, bo intryga z pierwowzoru ciekawie pokazana, atmosfera dobrej, bo nieco ambitnej rozrywki wciągająca, aktorstwo na wysokim poziomie i zabieg z fortepianowymi, z lekka jazzującymi impresjami towarzyszącymi fabule w każdym fragmencie gdzie dialogi pauzują dodający całości płynności. W ogólności i w szczególe wykorzystując frazeologię współcześnie panującej nam miłościwie, jedynie oczywiście słusznej opcji politycznej, dobra powieść, w dobrych rękach, dobrą ekranizację zapewnia i w tak zaproponowanej formule stanowi zatrzymany w czasie dowód na popularną specyfikę realizacyjną z końca wieku XX-tego.

P.S. O czym Firma była, gdybyś człowieku urwany z wysokiego iglaka został, bez rzecz jasna spojlerowania ci napiszę. :) O starcie w dorosłość młodej wykształconej pary, w której męska część przede wszystkim aspirująca do elity. O kupowaniu lojalności prezentami bardzo wartościowymi – dom, samochód, pakiet socjalny. O korporacyjnym zniewoleniu i właaaaadzy - o łgarstwie, machlojkach, gierkach, układach i kombinatorstwie ponad prawem. O ideałach w starciu z rzeczywistością – o pieniądzach, które mieszają we łbach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj