czwartek, 27 grudnia 2018

Barton Fink (1991) - Ethan Coen, Joel Coen




Jeden z najbardziej kultowych przykładów zabawy w kino made in Coen Brothers. Z doskonałą obsadą, fantastycznym duetem – świetny jajogłowy John Torturro i genialny diaboliczny John Goodman. Eklektyczny, wielogatunkowy, wystylizowany produkt wielkiej wyobraźni i pokrętnego umysłu. W nim czarny humor miesza się groteską, a filozoficzny traktat z brutalnym moralitetem itd. itp. :) Coenowie to niewątpliwie przekorni, nieszablonowi i potwornie inteligentni twórcy, których trudno nie podejrzewać o robienie sobie jaj z domorosłych krytyków. Satyry w ich autorskim wykonaniu zawsze nastręczają trudności interpretacyjnych, przez co łatwo można wpaść w pułapkę totalnego pobłądzenia, tudzież odpłynięcia w niezasadny pseudointelektualizm – pewnie dla uciechy i satysfakcji samych braciszków. Stąd aby nie prowokować chichotu tych, co wiedzą lepiej i mają ku temu argumenty, nie będę publicznie obnażał własnych, pewnie lichych merytorycznie refleksji i w akcie dezercji z pola boju spuszczę zasłonę milczenia w miejscu, w którym powinienem zasadniczo chwalić się własną błyskotliwością. Nie zaryzykuję, nie strzelę sobie w stopę czy inne kolano. Wolę mianowicie być posądzony o brak wiary w swój intelektualny potencjał, niż obśmiany, bo w swej arogancji uznałem, że wiem o co tak w 100% Coenom chodziło.

P.S. Ta anty recka to nie jest żart – nakazuje kategoryczny zakaz jej obśmiewania. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj