środa, 19 kwietnia 2023

Tetris (2023) - Jon S. Baird

 

Zrobić fascynujący film, w zasadzie błyskotliwy thriller o (przepraszam za skrót myślowy) banalnej gierce, czyli nakręcić obraz nawet nie do końca o kulisach jej sukcesu ani genezie powstania, tylko o całym tle pozyskania licencji dla korporacji i dla późniejszych miłośników układania spadających klocków, co jest przykładem na wyższość błyskotliwego minimalizmu nad rozbuchaną megalomanią, to tak jakby wypłacić właśnie policzek pokory wszystkim twórcom kina mega ambitnie skomplikowanego z wymyślnymi twistami i budżetem gigantycznym. Poza tym poczynić wokół pozornie niby niczego show konkretny i nie dać powodu by widz się czepił, że historię na użytek rozrywki się nazbyt podkoloryzowało - bo akurat tutaj scenarzysta i reżyser wyciskając z niej wszystko nie musiał chyba zbyt wiele dokładać, bowiem w oczywistej specyfice tła społeczno-politycznego masa detali do uwypuklenia i na nich właśnie zbudowania całkiem wartościowej kinowej jakości - to jest coś! Wyszedł film z perspektywy przyjemności ze śledzenia wydarzeń znakomity, a jego nieliczne wady zostały sprytnie zawoalowane zdecydowanie bardziej wyrazistymi zaletami, więc stoję na stanowisku, iż nie potrzeba tracić miejsca w refleksji na ich wyliczanie, skupiając się i wykorzystując miejsce na to co wyszło. Powstała produkcja niby bez spektakularnych fajerwerków, podobna w konstrukcji do wielu innych o wielkim biznesie, a że one są z zasady najczęściej przez wzgląd na odkrywanie kulis interesujące, ona poprzez zastosowanie kilku świeżych sztuczek i ekspresji na wysokich obrotach interesująca była wyjątkowo. Wizualnie wyrazista, korzystająca z kapitalnego, bardzo oczywistego pomysłu na przeplatanie narracji ośmiobitowymi grafikami/animacjami, jak i aktorsko nie tylko dzięki mega kreacji Tarona Egertona (Elton John u Dextera Fletchera) podkreślę wielkimi literami REWELACYJNA. Zimnokrwiści hardzi sowieci versus biznes amerykańsko-brytyjski zepsuty przez pracujący na zyski gigantów bezwzględny kapitalizm zachodni i dla smaczku najczęściej pomimo kultu honorowych zasad, wygrywający cierpliwością finalnie gospodarcze starcia, potężny prywatny kapitał japoński. Z perspektywy hollywoodzkiej szkoły spostrzegania innokulturowej rzeczywistości przez pryzmat przekonania o amerykańskiej wyjątkowości i rozumienia obcych mentalności w maksymalnie uproszczony sposób, krytykując bezduszny opresyjny komunizm, a jednocześnie dając do zrozumienia iż kapitalizm nie równa się zaraz najsprawiedliwszy i zasługujący na idealizowanie wzór cnót wszelkich, a jednak jakby nie krytykować bardzo niedoskonałego ustroju zachodniego, to zawsze będzie on w tym układzie bardziej dla człowieka przyjazny - prawda? :) Jaki ma ta historia też przewrotny wydźwięk dzisiaj, kiedy okazało się że Rosja wybudziła się z totalitaryzmu bardzo połowicznie, nawet w sumie nie na chwilę, a nadzieje zwykłego człowieka związane z przemianami demokratycznymi to było naiwne myślenie romantyczne, bo w realu nie wirtualu wszystkie tłuste partyjne i KGB-owskie koty pospadały na cztery łapy w nowej, niestety dalekiej od ideału rzeczywistości. Można by jeszcze dyskutować o przewagach i nawet czepić się intencji merkantylnych stojących naturalnie za ideą spieniężenia historii, ale po cholerę mam to robić - przecież rozumiem że świat jest niedoskonały, bo człowiek taki nie jest, a entertainment ma zarabiać, a ja płacić za emocje jakie mi dostarcza. To chyba układ w miarę uczciwy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj