wtorek, 17 czerwca 2025

Materialists / Materialiści (2025) - Celine Song

 

Jestem odrobinę na minus zaskoczony, ale nie dam wprost na maxa, do prawie samego końca tekstu zakładam do zrozumienia, iż rozczarowany po seansie pozostałem. Past Lives jako debiut niezwykle dojrzały podniósł poprzeczkę wysoko i z tej perspektywy oceniając, odbieram drugi film Celine Song jako coś co zapewne da jej mocno do myślenia, gdy krytyka pisząc o drugim, wciąż jako wzorzec urokliwej i wysokiej jakości artystyczno-intelektualnej ten pierwszy będzie przytaczać. Materialiści to nie jest ten sam poziom co Poprzednie życie i nie jest to ten sam gatunek. Stylizacja jest inna, bardziej przystępna i na sukces kasowy nastawiona, a efekt zadowalający, choć temat damsko-męskich relacji, wiązania w pary z jakichś tajemniczych powodów bliski. Rola sytuacji życiowych, zbiegów okoliczności, połączeń przez los pisanych i versus matematyka w miłości, gdzie ONA okazuje się oczywiście, iż nie jest katalogiem oczekiwanych cech, rachunkiem prawdopodobieństwa spinanych, bowiem nawet walory zbieżne nie gwarantują sukcesu w spożyciu pożycia, gdy chemii uczuć nie sposób na zimno, wyrachowanie wyliczyć. Znajdź kogoś przy kim będziesz czuł się wartościowo, szukaj kogoś kto da Ci pożądane poczucie wartości w sferach wielu. Prawdziwe kochanie to sprawdzony przyjaciel w partnerze, który pomaga ale przede wszystkim każdy zmysł uważny posiada i najczęściej bez zbędnych słów rozumie. To nie kalkulacja najzwyczajniej, a cud rozsiewanych fluidów niewidzialnych niewytłumaczalny, więc i taka racjonalistka profesjonalistka w bohaterce tłumiony romantyzm nie jest w stanie obietnicą życia w luksusie zdusić, więc Starsza Swatka idzie nie za głosem rozumu, a serca. Można zatem poczuć fajne w serduszku mrowienie, jak to zazwyczaj bywa gdy na ciepłe romanse się patrzy i marzy, jeśli życie nie zaskoczyło i się po uszy do tej pory nie wpadło, a i można patrzeć w poczuciu spełnienia, gdy się już na zabój pokochało kogoś kto pokochał. :) Niestety jednak pomimo na schodach romantycznego uroku (lubi to Celine, mnie to kupuje), wyszedł banał, motywami w scenariuszu też nazbyt grubą czcionką stylizowany i wyostrzony w dodatku nie do końca aktorstwem z pełnym flowem zagranym - niezbyt fundamentalnie trafionym castingiem myślę wyhamowanym.

P.S. Poza tym wszystkim, jak się uprawia namiętny seks, to chyba nawet najtrwalszy podkład z najbardziej doskonałym makijażem, w najdroższej pościeli się zmaże. A tu się chyba nie zmazał. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj