wtorek, 22 lipca 2025

Le deuxième acte / Drugi akt (2024) - Quentin Dupieux

 

Dwa „dupieuxy”, jeden po drugim na blogasku, niemal bezpośrednio po sobie. Doświadczenie doskonałej zabawy raz po raz powtórzone, a tym bardziej znakomicie oddziałujące, gdyż dopiero obecnie, idąc za ciosem po kapitalnej produkcji sprzed sześciu lat (Deerskin), mega ekscentryk kinowy tak w punkt do mnie celnie swoją twórczością przemawia. Tak tak, ten chwilę wcześniej recenzowany  Daaaaaali!. był przekozaczny, ale Drugi akt okazał się jeszcze silniej wbijający w kierunek najwyższego poziomu przekornego doznania intelektualnego. Nie przeciągając zanim posypie się grad komplementów już donoszę, iż najnowsze dziełko stanowiące pierwszej klasy DZIEŁO Quentina, to jedna z najbardziej kreatywnych rzeczy w najbardziej esencjonalnym stylu, jaką we własnym życiu na oczy swe widziałem. Zero ściemy, tyle i tyle (80 dokładnie) minut czyściutko inteligentnej, jak i ostrej satyrą ciętą jak cholera sztuki. Sto procent naturalnej dramaturgii, wydestylowanej z emocji ludzkich, wypływającej z chemii pomiędzy aktorami. Zagrany obłędnie ale i napisany znakomicie, więc te kwestie recytowane płynnie mistrzowsko przez Vincenta Lindona (najwięcej w ekipie lat doświadczenia), Léi Seydoux (najbardziej z obsady twarz znana i współcześnie w kinie francuskojęzycznym rozchwytywana), Louisa Garrela (trudno napisać, że to w sumie mniej na fali aktorska francuska postać) i wreszcie Raphaëla Quenarda (to jest pieprzone prawdziwe odkrycie) oraz Manuela Guillota (nikomu tak groteskowo w kinie nie trzęsły sie dotychczas ręce :)), tylko pomagały w osiągnięciu finalnego efektu sztosem potocznie dzisiaj nazywanego. Przekorny elementarnie, przewrotny w przesłaniu i kreatywny od startu do mety soczyście nieprawdopodobnie, genialny filmowy flow o istocie kina, ale też czymś chyba co robi nam niezłe kuku we łbach, a cancel culture określanym jest właśnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj