czwartek, 25 czerwca 2015

Mammoth / Mamut (2009) - Lukas Moodysson




Miało być wielkie kino, niezwykle wartościowy dramat obyczajowy, jednak do końca zakładany efekt nie został uzyskany. Niestety ambitne założenia z głębokim przesłaniem ugrzęzły pod warstwą zwyczajnej nudy, licznych mielizn i kwadratowej narracji do rangi stylistycznej niezwykłości aspirującej. Pisząc wprost zmęczył mnie dosyć mocno, a fragmentami nawet rozdrażnił. Nie byłem w stanie znieść tej niekontrolowanej dawki egzaltowanej moralizatorki, w kontraście stawiającej syty zachodnioeuropejski kapitalizm z biedą azjatyckiej prowincji. Tutaj nic się nie dzieje, sflaczałe tempo pozbawione chociażby fragmentarycznie podsycanego napięcia, jakiegokolwiek punktu kulminacyjnego, czegoś na kształt interwału. Płynie równo w sferze treści, o istotnych kwestiach traktuje, ale bez ikry. Doceniam intencje, rozumiem wartość merytoryczną, natomiast jestem totalnie zawiedziony formą i realizacją. Oczekiwałem zdecydowanie więcej, liczyłem na poruszające emocje, a Mamut ich nie zapewnił niemal do końca projekcji. Ostatnie dwadzieścia minut będąc skrupulatnym mnie ruszyło, ale siedem kwadransów przygotowujących na jakieś mocniejsze przeżycia, to próba tylko dla najbardziej odpornych na nudę. Bardzo żałuje, że reżyser nie był w stanie zbudować większej intensywności, bo potencjał w założeniach był spory. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj