wtorek, 2 czerwca 2015

Moneyball (2011) - Bennett Miller




Wpierw pasjonujący Capote, ostatnio intrygujący Foxcatcher, a pomiędzy nimi równie interesujący Moneyball, to skąpy jednakże wyborny dorobek Bennetta Millera. Reżysera który własny charakter kinowej kompozycji potrafił wypracować i którego powyższe produkcje seryjnie uznanie zdobywają, będąc nominowane do najbardziej prestiżowych filmowych nagród na czele z Oscarami. Autentyczne historie na faktach oparte Miller zwykł ekranizować i Moneyball tej tendencji jest potwierdzeniem. Historia ze świata sportu, dokładniej pisząc baseballu, a jeszcze precyzyjniej ujmując portret człowieka, który wyjątkowych dokonań autorem, kręgosłupem tego obrazu. Billy’ego Bane’a, który wykorzystując metody na statystyce oparte ryzyko podjął, by finalnie zrewolucjonizować sposób budowania mistrzowskich drużyn. Kreowanie zespołu jak się okazuje, to pasjonujący proces, gdzie wieloaspektowe niuanse o końcowym sukcesie decydują. Obwarowany on oczywiście licznymi zawodami - droga wyboista, a triumf poświęceń wymagający. Ukazanie kolejnych faz tego mechanizmu przez pryzmat psychologicznego wglądu w osobowość bohaterów w ten specyficzny sposób właściwy wszystkim obrazom Millera intrygujące i przenikliwe. Ta maniera ekspozycji obrazu i treści za poniekąd podwójną gardą ukryta, pod warstwą izolującą, intensywnie bulgocące emocje skrywa. Jest pełna smaczków w detalach zawartych, których wartość artystyczno-poznawcza do głębokiej analizy i refleksji skłania. Ta formuła rezygnująca z dynamiki na rzecz mozolnego, precyzyjnego wejrzenia w społeczno-psychologiczne aspekty relacji człowieka z otoczeniem i oddziaływania jego aktywności na rzeczywistość może być dla kategorii widza bez wyobraźni czy większych ambicji intelektualnych nużąca. Jednak dla każdego, kto w kinie czegoś więcej prócz przaśnej rozrywki poszukuje, to fascynująca i rozwijająca przygoda. To rodzaj filmowej twórczości, który pozwolę sobie w niewyszukany sposób nazwać „kinem gadanym” z licznymi pauzami ciszą wypełnianymi, gdzie w miejsce klasycznie rozumianej akcji intensyfikuje się rolę dociekliwego dialogu i jego implikacji. Dodając do całości atrybut z mistrzowską obsadą powiązany, gdzie królem pierwszego planu świetny Brad Pitt, cesarzem drugiego nieodżałowany Philip Seymour Hoffman, a dopełnieniem tego duetu równie wyborne aktorskie tło, otrzymać mamy szczęście mistrzowską produkcję. Faktem jednak, że nie dla każdego – nie wszyscy będą wrażliwi na walory, jakie Moneyball w sobie zawiera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj