sobota, 27 czerwca 2015

3 coeurs / 3 serca (2014) - Benoît Jacquot




Kinowa francuszczyzna nie należy do mojej ulubionej. Cenię i zrozumiem istotny jej wkład w światową kinematografię, lecz jestem w większości odporny na ten rodzaj dramatycznej emocjonalności, jaka jej towarzyszy. Sam zapewne z własnej inicjatywy po obraz Jacquota bym nie sięgnął, jednak ktoś z uporem polecał mi 3 coeurs i po pewnej względnie długiej zwłoce poświęciłem czas na sprawdzenie tej rekomendacji. Teraz jednak podejrzewam, że był to rodzaj prowokacji, by sprawdzić czy odczucia i refleksje będą zbieżne. :) Donoszę zatem, że wyczuwam w tym obrazie silną inspirację twórczością Krzysztofa Kieślowskiego, jednak tam gdzie nasz mistrz naturalnością formy, przenikliwością w psychologicznym wglądzie w postaci i poetycką metaforyką ujmował, tam Jacquot niestety razi sztucznością i nadmuchaną, nadętą dramaturgią. Egzaltacja sięga szczytów pretensjonalności, założenia scenariusza rażą brakiem autentyzmu i logiki, a ponura, wzniosła i nieadekwatnie do okoliczności dramatyczna muzyka, jakby zwiastująca katastrofę jawi się absolutnie nieskorelowaną z fabułą. Tutaj skrywają się powody, że mnie ta historia nie przekonuje i pomimo, iż obejrzałem ją w miarę płynnie za jednym podejściem, aż do końca, to nie potrafię jej poważnie potraktować. 

P.S. A może film jest dobry tylko mnie się ostatnio te wszystkie dramaty przejadły?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj