wtorek, 5 kwietnia 2016

Hoffa (1992) - Danny DeVito




Jack Nicholson to legenda i chociaż warsztatowo odrobinę mu brakuje do tych sław które nawet styl od szczotki brawurowo by zagrali, to w tej własnej indywidualnej metodzie z mocno wyeksponowanym przeszywającym spojrzeniem nie ma sobie równych. Nie musiał umieć odnaleźć się w skrajnie odmiennych kreacjach, bo osobliwy sposób gry jaki prezentował wygodną niszę mu umościł i status mentora zapewnił. W roli Jimmy’ego Hoffy odnalazł się wybornie i wspólnie z równie charakterystycznym Danny’m DeVito (tutaj w podwójnej roli – aktora i reżysera) dał prawdziwy koncert gry (scena wkurwienia Jimmy'ego w towarzystwie mafiosy – brylant). Chociaż rzeczywista postać Hoffy mi nieznana, to zakładam że w wykonaniu Nicholsona w pełni realistycznie istotne cechy związkowej legendy zostały uchwycone. A jak fabularny obraz wskazuje, Hoffa był to człowiek skrajnie trudny, przekonany o własnej wyjątkowości i wartości. Facet z ogromną charyzmą, uparty i ambitny, niepozbawiony oczywiście licznych wad, które w pewnym sensie paradoksalnie tak błyskotliwą karierę mu zapewniły. Od realizacji szczytnego celu, który trybuna ludowego z niego uczynił po pewien rodzaj misji i skarłowacenia moralnego, które w objęcia mafii go wepchnęło. Innymi słowy gdyby niewielkie uproszczenie przemycić bohater, który w bagnie polityki, biznesu i półświatka przestępczego przez wiele lat sprawnie się poruszał. Intelektualne predyspozycje wespół ze sprytem, bezkompromisowością i silną osobowością sukces mu przyniosły, a lojalność sprawdzonych kumpli i ślepe uznanie wyzyskiwanej klasy robotniczej jego względną trwałość zapewniły. Historia nośna i realizacja obrazu na jej podstawie niezwykle sprawna, ogląda się bez najmniejszych zgrzytów i nawet przy którymś już z kolei seansie nie odczuwa znużenia czy weryfikującego jakość oddziaływania czasu. Dla mnie to bezwzględnie klasyka kina przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, która poprzez techniczne zbieżności (praca kamery, klimat) mocno z Nietykalnymi Briana De Palmy się kojarzy. Koniec, to by było wszystko, dziękuję za uwagę. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj