sobota, 2 lipca 2016

By the Sea / Nad morzem (2015) - Angelina Jolie




On poszukuje natchnienia, godzinami w knajpce przy drinku przesiaduje, ona się nudzi, zwiedza okolice, zagląda w dziury (dosłownie ;)) czas próbuje zabić. Niby nic wielkiego się nie dzieje, a jednak czuć, że coś jest na rzeczy, że ciemna chmura wisi w powietrzu. Zbieg okoliczności sprawia, iż niekonwencjonalną, bardzo ryzykowną quasi terapię małżeńską przechodzą - wygasły związek na nowo w mękach próbują rozpalić. W przepięknych okolicznościach miejsca i czasu rzecz się rozgrywa, w urzekających sceneriach lazurowego wybrzeża, małomiasteczkowej atmosferze smaganego ożywczym wiatrem znad morzem, rozpalonego słońcem, sennego i rozmarzonego kurortu żywcem wyjętego z francuskiego kina przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. I pomimo, że idylliczne warunki sielankową atmosferę by sugerowały ogromny smutek dominuje. Ciężki melancholijny klimat, przytłaczający, czasem nazbyt egzaltowany. Bo tutaj przecież dramat głęboko w osobowościach bohaterów się rozgrywa, kameralnie na dwie osoby plus istotne tło, które na działania wpływ decydujący posiada. I wszystko by grało wyśmienicie, gdyby nie nieco przyciężki sposób narracji, chwilami mdły i nużący. Choć temat intrygujący, zarysowanie osobowości bohaterów ciekawe, sporo między wierszami, słów brak nadmiaru i oczywistości w sam raz, a w gestach i spojrzeniach emocji w godziwych ilościach, to niedosyt pozostał i pytanie czy Angelinę Jolie stać na jeszcze więcej. Trzeci jej obraz w karierze reżyserskiej i po prawdzie pierwszy który pomimo uwag nareszcie mnie przekonał, choć oko zdarzyło się przymknąć i odpłynąć chwilowo w objęcia Morfeusza. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj