wtorek, 15 maja 2018

D'après une histoire vraie / Prawdziwa historia (2017) - Roman Polański




Rok 2017-ty okazał się niezwykle pracowity w życiu ponad 80-letniej legendy kina. Bowiem dwie produkcje przygotowując, Roman Polański dał wyraźny znak, że nie zamierza jeszcze na emeryturę przechodzić, a intensywna praca związana z promocją oczekiwanej premiery The Dreyfus Affair i właśnie Prawdziwej historii, nie jest czynnikiem, który tak zaawansowanego wiekiem seniora mógłby powstrzymać przed aktywnością ponad możliwości. Znaczy ma Roman Polański nadal coś ciekawego do przekazania, nadal się w nim żar pasji intensywnie pali i nie odczuwa on w żadnym stopniu syndromu zawodowego wypalenia, czy znudzenia lawiną promujących obrazy obowiązków. Tyle tytułem obowiązkowego wstępu, więcej natomiast natychmiast przechodząc do meritum, tu i teraz poniżej piszę. Prawdziwa historia okazuje się filmem do bólu klasycznym, w formie wielokrotnie już przez Polańskiego eksploatowanej, jednak pomimo głosów podkreślających wtórność, w żadnym stopniu akurat w moim przekonaniu już wyeksploatowanej. Siłą charakterystycznego stylu reżysera jest klimat, jedyny w swoim rodzaju – łączący obrazy ze skrajnie odległych etapów twórczości. Wątki, które nasuwają liczne skojarzenia i posiadają w sobie rodzaj przebiegle zakamuflowanej intelektualnej szarady – pewnej szczwanej gry z widzem, którą mam nadzieję, że nie bezpodstawnie dostrzegam. :) Podczas projekcji moje myśli dryfowały w stronę zarówno Lokatora (zaburzenia psychiczne), Dziewiątych wrót (specyficzny warsztat aktorski Emmanuelle Seigner) i wreszcie Autora Widmo (wątek literatów). Spostrzegałem także masę innych drobniejszych podtekstów w kierunku bogatej filmografii Polańskiego, miałem poczucie iż silna jest w nim potrzeba odnoszenia się do własnych ulubionych motywów, które w powieści Delphine de Vigan, jako fundamencie scenariusza nasuwają jednocześnie pytanie, czy aby autorka pisząc pierwowzór, sama nie była pod silnym wpływem dokonań Polańskiego? ;) Chyba że to akurat Polański dość luźno jej powieść potraktował i sam od siebie tych odnośników, w tak dużej ilości nie skąpił? Ale tego się nie dowiem, gdyż na zapoznanie się z oryginałem teraz czasu nie wygospodaruje, zadowalając się jeno gdybaniem. ;) Będę zatem przez chwilę, bez większej wiedzy temat analizował, być może tą teorią się interesując przez pryzmat ciekawej pętli przyczynowo-skutkowej, która w fabule Prawdziwej historii zawarta. W obrazie tak jak na wstępie napisałem dość wtórnym, w którym jednak tkwi pewien rodzaj intrygującej magii, a jej źródeł doszukuję się w genialnym aktorstwie przede wszystkim niezwykle wyrazistej i sugestywnej Evy Green, w doskonale zaaranżowanej atmosferze miasta i wsi (architektura, przyroda), idealnie budowanej konstrukcji podporządkowanej narastającemu napięciu, które prowadzi do rozbudowanego finału - bardzo klasycznie rozumianego w filmowym języku thrillera. Profesjonalnej, warsztatowo niemal w szkoleniowym wydaniu wykonanej pracy operatora (Paweł Edelman) i obrazowej, skutecznie budującej atmosferę  muzyki autorstwa Alexandre'a Desplata. Ze scenariuszem i przesłaniem w nim zawartym mocno frapującym, mimo iż w tej na ekranie rozwijającej się intrydze sporo dziur logicznych i sytuacji mało wiarygodnych – z integralnymi dla dzieł Polańskiego niedopowiedzeniami i finałem pozostawiającym w umyśle widza enigmatyczny znak zapytania. Dzięki tym argumentom, jako zalety postrzeganym, mimo że to rodzaj szablonu wypranego z większych emocji, to ja takim szablonem, w takim wykonaniu jestem usatysfakcjonowany i jakiś większych pretensji nie mam zamiaru zgłaszać.

P.S. Wiem, też zauważyłem, że to taka wariacja na temat Misery pióra Stephena Kinga. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj