czwartek, 31 maja 2018

About Schmidt / Schmidt (2002) - Alexander Payne




Gorzko-zabawny o przemijaniu, o końcu który przychodzi zbyt szybko, kiedy nawet się nie obejrzymy. O przyzwyczajeniach, przywiązaniu i systematycznym oddalaniu, paradoksalnie mimo codziennej bliskości. O tym co osiągnęliśmy i jak żyć u schyłku, a może i kresu - bo za cholerę nie przewidzimy, kiedy on nastąpi. O przesileniu i pustce, którą potrzeba wypełnić, by nadal w miarę cieszyć się oddychaniem! Z kapitalnym Nicholsonem i całą toną świetnego aktorstwa w osobliwe postacie skrzętnie powtapianego. Po obejrzeniu Schmidta, wcześniej Bezdroży i Spadkobierców, widzę wyraźnie jak systematycznie Payne swój styl charakterystyczny, lecz niekoniecznie wyjątkowo oryginalny rozwijał i jak takie produkcje jak About Schmidt zapowiadały to, co w kolejnych filmach będzie ze zdwojoną siłą, już bez asekuracji, po prostu podziwiane. Tutaj jeszcze sposób opowiadania jest dość chaotyczny, nie w pełni spójny i wreszcie ponad większość obyczajówek nie tak błyskotliwy, chociaż przesłanie i puenta jest dość wyraźna i bezdyskusyjnie głęboko wartościowa. To na pewno kino bardzo dobre, ale zdecydowanie jeszcze niesięgające sarkastyczno-satyrycznego poziomu genialnej Nebraski i teraz ostatnio nie gorszego od niej Pomniejszenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj