czwartek, 7 lutego 2019

The Miseducation of Cameron Post / Złe wychowanie Cameron Post (2018) - Desiree Akhavan




Jak gdzieś ostatnio przeczytałem „młodość to czas tragiczny i trudny do przetrzymania, gdyż wszystko przeżywa się w chujnasób”, co wydaje się bardzo trafnie i obrazowo określać jej charakterystyczne, z obecnej perspektywy (co mnie martwi, trochę więcej niż ciut) już dla mnie coraz rzadziej tolerowane cechy. Właściwości etapu naturalnie pełnego trudności obiektywnych, lecz przede wszystkim w znakomitej większości subiektywnych. Okresu szczególnie emocjonalnie rozchwianego i rozstrzelonego pomiędzy skrajnościami świata biologicznych zmian, tak samo jak wewnętrznych przeżyć psychicznych i wreszcie konieczności dostosowywania się do społecznych reguł. Kiedy proces ten jest dodatkowo komplikowany przez problemy powiązane z nieakceptowaną przez środowisko tożsamością seksualną, to pewnikiem jest, że będzie małolat miał zafundowaną odpowiednią bonusową porcję tresury. Dla gustującej w miłości jednopłciowej Cameron Post, głównej bohaterki filmu Desiree Akhavan szkolenie w "mentalnym poprawczaku" zwanym Bożą obietnicą będzie oparte na pseudonaukowych praktykach zanurzonych w sferze religijno-ideologicznej i ukierunkowane na wbicie w jej świadomość poczucia winy i tym samym (już nieoficjalnie) wpojeniu nienawiści do samej siebie poprzez metody, które śmiało zdefiniować można jako wysublimowane maltretowanie psychiczne. Zawsze pomocni i gotowi do pracy w imię wyższych ideałów opiekunowie, działać będą niczym psychologiczni detektywi poszukując genezy obrzydliwego zaburzenia, zgłębiając ścieżki życiowe podopiecznych i w zasadzie dopasowując wyłuskane w pocie czoła dowody do z góry założonej tezy. Brawo, wszyscy klaszczą w euforii śpiewając dziękczynne hymny w kierunku Pana dokonującego rękami swoich wyznawców cudownego przeobrażenia w imię powszechnej szczęśliwości, zagrożonego wstrzymaniem prokreacji gatunku ludzkiego. Niestety, pięknie i skutecznie ta terapia wygląda jedynie w sferze życzeniowej, a rzeczywistość szybko weryfikuje jej fundamenty teoretyczne. Małolatom wkręca się ideologiczne brednie, powtarzając z uporem maniaka w co drugim zdaniu na wszelkie sposoby odmieniane słowo grzech, próbując wykorzystać ich naturalną naiwność i niedojrzałość. Lecz niczego to właściwie nie zmienia, bo instynkty są silniejsze od socjotechnicznych sztuczek oraz średniowiecznych rytuałów. Złe wychowanie Cameron Post to wysokiej jakości, całkiem ambitne kino święcące triumfy na festiwalach pokroju Sundance. Kino bez wielkiego rozmachu producenckiego, bez gigantycznych środków na promocję, za to kino zrobione z odpowiednią wrażliwością społeczną, bez nachalnego moralizatorstwa i radykalnych sądów. Kino pobudzające do myślenia i powzięcia ewentualnych wątpliwości, bowiem niczego bezpośrednio nie krytykuje, a jego poniekąd satyryczny charakter z dużą dozą poczucia humoru i inteligencji, użytej jako broni przeciwko współczesnemu szamanizmowi, dostarcza nie tylko trudnego tematu do poważnej debaty, ale i ironizującego materiału do dostrzeżenia i docenienia mocy zdroworozsądkowego dystansu. To właśnie prócz świetnie skonstruowanych i zagranych postaci oraz przekonująco odtworzonego klimatu początku lat 90-tych (What's Up?) jest w nim najcenniejsze, że pomimo kalibru poruszonego tematu jest ono ciepłe i optymistyczne, tak jak mimo w "chujnasób" przeżywanego okresu dojrzewania życie małolatów, jest po prostu bardzo spoko. Ale to docenią z opóźnieniem ponad dwóch dekad jedynie takie posunięte już wiekowo dziady jak ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj