wtorek, 5 lutego 2019

Widows / Wdowy (2018) - Steve McQueen




Czekałem niecierpliwie na kolejną odsłonę reżyserskiego talentu Steve'a McQueena, który własną w pełni profesjonalną przygodę z filmem rozpoczął zaledwie dekadę temu, a przypieczętował swój niewątpliwy sukces w branży już pięć lat później oscarowym 12 Years a Slave. Tak się jednak niefortunnie złożyło, że osobistą premierę Wdów przesunąć w czasie musiałem, gdyż kilka mniejszych (w ogólnym rozrachunku mało znaczących) klątw na mnie spadło i zbiegów okoliczności przeciwko mnie sprzysięgło, szansę na wyprawę do kina kilka miesięcy temu zwyczajnie zabierając. Cierpliwość jednak to cholernie wartościowa cecha, więc nie narzekam iż wbrew planom miałem okazję ją w sobie udoskonalić i z opóźnieniem kiedy kurz po premierze opadł zasiadłem przed ekranem, wiedząc już dość sporo o tym czego mogę się spodziewać i że niestety euforii po ponad dwóch godzinach seansu mogę w sobie nie zanotować. Zgodzić się bowiem muszę z tezą jednego z publicznie bardziej opiniotwórczych i wiarygodnych kina maniaków, iż McQueen wrzucił do jednego wora zbyt wiele i sam jak myślę stał się zarówno zakładnikiem własnych ambicji, jak i ofiarą przyjętej formuły ogólnie zwanej heist movie. Wdowy to kino bezdyskusyjnie najwyższej jakości, lecz właśnie jak ów miłośnik kina zauważa ciut przekombinowane, gdyż odrobinę się rozłazi, a pod koniec narracyjnie śpieszy i intrygujące wątki nazbyt upraszcza. Nie jest jednak większym rozczarowaniem tylko wzorcowym niedosytu przykładem, a zarazem sam seans w praktyce przekonującą odpowiedzią na pytanie dlaczego akurat ta produkcja McQueena nie została obsypana różnymi branżowymi nagrodami i nominacjami oscarowymi. To też dowód potwierdzający smutną dla gatunku rzeczywistość, w której trudno odnaleźć film, który by swoją genialnością dorównał kultowej Gorączce Michaela Manna. Dizajnerskie kino McQueena w tym akurat przypadku słabiej poradziło sobie z wyrazistą i jasną ekspozycją polityczno-kryminalnego tematu, uatrakcyjnionego całkiem niezłym twistem. Genialnie natomiast wypadło od strony głębi psychologicznej w sensie ekspozycji emocji - w gestach i mimice przy akompaniamencie przeszywającego dźwięku. W tym akurat brytyjski reżyser jest wielki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj