sobota, 15 lutego 2025

Cuckoo (2024) - Tilman Singer

 

Takie ryjące berecik (mózgo-trzepiące - thanks A za słowo) horrorowactwo (to sobie akurat sam wymyśliłem), na które patrzysz i którego nie rozumiesz - coś się dzieje, dziwactwa niewidy ale złóż to tak bracie żeby z tego zmontować logiczne wyjaśnienie, to ja nie potrafiłem, a dokładnie nawet nie bardzo mnie by się wysilać (ty leniwy skurczybyku!) zainspirowano czy zmuszono. Po prawdzie tylko prawie do końca ale po połowie wiedziałem już nieco więcej - dzięki Panie szokujący reżyserze! Ktoś się naprężył taką a nie inną intrygę szyjąc, a ja tu narzekam i wręcz podważam pełnosprawność scenariusza w sensie manipulowania niejasnościami, dając do zrozumienia chyba że to nie moja gatunkowa bajka. Spodziewałem się czegoś innego, bardziej może klasycznie slasherowego, może pulpowego klimatu niż kombinowania pod stromą, zachwaszczoną górkę, więc to zrozumiale że nie czuje się usatysfakcjonowany, co nie wyklucza iż amatorzy takiej stylistyki nie będą radzi z tego dokładnie co mnie mierziło. Tak już przecież jest, że jedni z lady garmażeryjnej biorą pospolitego śledzia, a inni inne bardziej wyrafinowane przystawko-przekąski schłodzone. Jeden kiwnie na bufetową żeby polała pięćdziesiątkę, a inni uniżonego kelnera zobowiążą do fachowego otwarcia dobrego rocznika głęboko w piwnicy przetrzymywanego wina. Nie wykluczam nawet pomieszania w tych kulinarno-trunkowych namiętnościach - każdy ma swój cyrk i swoje do tego cyrku tworzenia zabawki. Narzędzia i metoda kogoś odpowiedzialnego za Cuckoo nie robi na mnie wrażenia. Dobrze że to nie ma na losy świata najmniejszego wpływu. Melduję że nawet jak mi ktoś cierpliwie wytłumaczy, to i tak jak krowie na granicy bez sensu i pozostanę nie złośliwie, a mało inteligentnie obojętnym.

P.S. Tona waty plus tona forsowanego poczucia humoru równa się recka Cuckoo u M. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj