środa, 27 marca 2019

Albert Nobbs (2011) - Rodrigo García




Chociaż temat, czas i miejsce akcji oraz cały anturaż scenograficzny wydawał się potencjalnie pociągający, to nie potrafiłem dać się wystarczająco mocno wciągnąć w tą historię, bowiem ona mało wyrazista, mdła, a nawet monotonna. I gdyby nie wspaniała rola Glenn Close (również gra całej świetnie dobranej obsady) obraz byłby tylko poprawną, pozbawioną emocjonujących interwałów próbą ukazania skomplikowanej tożsamościowo, zaburzonej emocjonalnie postaci, a tak dzięki mistrzowskiemu aktorstwu stał się autentycznie pięknie stonowanym i wzruszającym portretem człowieka bezgranicznie wierzącego we własne marzenia. Fizycznie o aparycji manekina, wewnętrznie konstrukcji wrażliwca – wycofanego i skromnego, żyjącego wyłącznie dyskretną ideą zbudowania własnego szczęścia, w naiwnym poczuciu możliwości jego realizacji. Albert wywołuje litość, wzbudza też sympatię, niestety wydumana retoryka obrana przez reżysera i liryczność nazbyt nużąca serce porusza lecz emocji w sensie kinowego przeżycia już tak intensywnie nie wzbudza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj