sobota, 15 lutego 2020

Wolfmother - Rock'n'roll Baby (2019)




Sprawdza Andrew Stockdale moją cierpliwości od czasu New Crown, bowiem po bardzo udanym jakościowo i skutecznym komercyjnie wbiciu się do elity retro grania za sprawą debiutu i Cosmic Egg, pięć lat później wydał krążek, który nie tylko rozczarował, a po prostu potwornie zirytował. New Crown mu dopiero przebaczyłem w momencie, gdy Victorious zmył to fatalne wrażenie związane z poprzedniczką i kiedy jak się okazuje naiwnie liczyłem, że kolejne kroki pod szyldem Wolfmother będą nie tylko zdyscyplinowane ale i ciekawe, to człowiek wyjął z talii kolejnego asa w kolorze irytacji i zamiast napisać album pełnowymiarowy z pomysłem i ikrą, nagrał krążek dwudziestokilkuminutowy z takim kompletnym rozgardiaszem w numerach, że ja wymiękam. Taki na przykład rock'n'rollowy killer jak Higher, podbity zaraz równie fajnym, bo z prostym nośnym groovem Rock'n'roll Survivor, sąsiaduje z totalnie niechlujnym (jaja, a nie rock) Hot Night, po czym znów robi mi wielkiego smaka fantastycznym Kick Ass, z atrakcyjnymi retro klawiszami w refrenie. Dalej jest równie cudacznie i zamykające ten mini krążek utwory jasno sugerują, że ten gość posiada nadal duży talent, ale za cholerę nie chce pozwolić mu w pełni wybrzmieć. Nie wiem jaka przyszłość czeka obecny skład (nie wiem nawet czy towarzyszący mu instrumentaliści, to muzycy sesyjni czy pełnoprawni członkowie formacji), ale obawiam się, że nieokiełznana osobowość Stockdale'a nie gwarantuje w żadnym stopniu nawet najmniejszej stabilizacji i potencjał jaki miało Wolfmother na starcie już nigdy nie zostanie wykorzystany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj