poniedziałek, 14 października 2024

Rzeczy niezbędne (2024) - Kamila Tarabura

 

W towarzystwie samych babeczek przybyłych z psiapsiółkami, w warunkach komfortowych, bez ciasnoty, w porywach dziewięciu osób w kinie ten seans odbyłem. Poczułem naturalne przez moment zagubienie, jakbym znalazł się w złym miejscu o złym czasie - zadałem sobie w myśli pytanie, czy nie wybrałem filmu kompletnie niemęskiego? :) Żarty na bok jednak, bowiem temat absolutnie nie do śmiechu na ekranie był podniesiony - dorosłych zmagania z cieniami z dzieciństwa. Powaga pełna i obraz będący porządnym dramatem, bez jednak wyjątkowego sznytu reżyserskiego. Pod tym względem tylko poprawnie, lecz aktorsko z mocnymi kreacjami duetu urodziwego - naszej eksportowej Dagmary Domińczyk i krajowej Katarzyny Warnke, wspieranych doświadczeniem teatralnym Małgorzaty Hajewskiej-Krzysztofik. Mogło być więc to studium znakomite, ale w stu procentach takie nie było. Mnie raz wciągało i po scenach o wysokim stężeniu emocji gdzieś gubiło. Wątki bardzo ciekawe przeplatały się z tymi zbyt obowiązkowymi, tak jak sceny głębokie z raczej płaskimi, a to co w merytorycznym centrum, bywało przesłaniane wizualnymi przewidywalnymi wypełniaczami w postaci, a jakże walorów Katarzyny. Bez względu na raczej standardowy sznyt produkcyjny i scenariusz nierówny, to nie sposób zarzucić tej historii autentyzmu i celnych analiz, a sama puenta ze słoikami to już strzał w sam środek tarczy. Te pieprzone słoiki zadośćuczyniające, jako symbol wstrząsający mechanizmu wypierania oraz tuż przed finałem scena rozmowy obnażająca sposób myślenia i bezrefleksyjny, samoczynny proces ofiary stygmatyzowania. Przecież jak człowiek nie jest zrównoważony, to mu się nie wierzy, bo on odpierdala i mota się – wk**** i rozsiewa wokół siebie toksyczne fluidy. Litości k****! Warto, bardzo więc warto było niemal nocą pognać do kina, bowiem to uniwersalnie i niejednowymiarowo o traumie - szczególnie jeśli potrafi się doczytać między wierszami i tym bardziej zna się podobny niepokój z autopsji, czując co to okaleczenie z dzieciństwa i uparte wypieranie tegoż przez rodzica. Wtedy można poddać to co na ekranie próbie autentyzmu, a że niemal każdy z okresu pacholęcego wychodzi z obciążeniami, to pozostawiam tu niemal wszystkim rekomendację. Dorosłym tkwiącym dla zguby własnej i rodziny w dzieciństwie, w pierwszym rzędzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj