wtorek, 10 lutego 2015

Tom à la Ferme / Tom (2013) - Xavier Dolan




Tom à la Ferme, czyli dojrzałe i wymagające kino od młodzieńca z rocznika 89. Takie stwierdzenie samo w sobie może być sprzeczne, gdyż rzecz jasna trudno, by zaledwie dwudziestokilkuletni gówniarz jakąkolwiek dojrzałością mógł się wykazać. W tym przypadku jednak stereotyp pada, gdyż Xavier Dolan jak donoszą źródła już po raz kolejny udowodnia, że czym jak czym, ale przenikliwością w spojrzeniu na rzeczywistość, to potrafi zadziwić. Akurat dla mnie Tom to pierwszy kontakt z twórczością Dolana, więc jedynie na branżowych opiniach mogę się opierać. Nie protestuje i nie podważam jednako tych pochwał wobec jego produkcji, bo Tom w moich oczach tylko potwierdza pochlebną opinię jaką Dolan tak szybko zbudował sobie w światku filmowym. To „złote dziecko” kina kanadyjskiego ma smykałkę do konstruowania ciekawych relacji między bohaterami, kreowania pulsującego napięcia, niepokojącego klimatu w subtelnej, kameralnej oprawie. Pełno w fabule krótkiej historii nawiedzenia wiochy przez „chłopca z włosami w kolorze kukurydzy” dyskretnych sugestii i głębokiego wglądu w psychikę postaci. Ponadto sporo w Dolanie odwagi, by szczególnie trudny temat podejmować, który z pewnością skrywanemu prawoskrętnemu gejostwu ością w gardle staje, ale to przecież problem tych wszystkich homofobów z homoseksualnymi skłonnościami. Oni zapewne w tym obrazie jedynie kwestie orientacji płciowej wychwycą, na niej się skupią i z deklarowanym wszem i wobec obrzydzeniem, jako wynaturzenie opiszą. Nie zauważą przecież w tej opowieści natłoku detali, subtelnych aluzji, które obnażają hipokryzję konserwatywnej prowincji. Nie dla nich głęboko pod zasłoną kontrowersji ukryte skomplikowane relacje matki z synami, czy prawdziwe poczucie pustki po stracie najbliższej osoby. Przecież każdy zdrowy osobnik wyraźnie widzi, że ten wątły zboczeniec „pedalstwo” promuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj