piątek, 20 stycznia 2017

Gone is Gone - Echolocation (2017)




Narzekałem przy okazji odsłuchów epki na wokal Sandersa, że taki niekompatybilny z dźwiękami, że niescalony tak idealnie z muzyką jak w przypadku wokalnych odjazdów w Mastodon. Nie odrzucałem jednako wiary w doskonalą pełnowymiarową płytę, jeżeli konsekwentnie wprowadzając poprawki muzycy projektu pociągną ten wózek dalej. Choć marudziłem, to głęboko ukrywając wiarę czekałem na ten album. Jest i cieszy ogromnie, bo jak się okazało w wielokrotnym już „praniu”, to kawał dobrej muzy, niemal tak innej od tego co robi Sanders w macierzystej formacji jak odgłosy wydobywające się z jego paszczy. ;) Wiadomo kto stoi za mikrofonem tego charakterystycznego antyśpiewu nie da się nie rozpoznać, lecz jednak, kiedy mruczy miast krzyczeć z wysiłkiem, zaczyna brzmieć wyjątkowo ciekawie, a to współgra z muzą doskonale. Płynie ona równym nurtem, z wyraźnym wzburzeniem pod z pozoru gładką powierzchnią, z odrobiną niekoniecznie ryzykownych przełomów po drodze. Rządzą wpływy „ejtisowe”, w tym łączeniu basowego kręgosłupa z syntezatorowymi plamami. Czuć nawiązania do twórczości The Mission, The Sisters of Mercy, Fields of the Nephilim, poniekąd też Depeche Mode czy innych gigantów tamtej dekady. Ale w inspiracjach doszukać się można także spojrzenia w stronę klimatycznego gotyckiego, czy bardziej ambitnego awangardowego metalu spod znaku pierwszej połowy lat 90-tych. Pewnie nie tylko ja słyszę, szczególnie w końcówce Dublin manierę w głosie i formule Johana Edlunda. :) Wszystkie te nawiązania nie mają charakteru ślepego naśladownictwa, a stanowią punkt wyjścia dla zbudowania własnej onirycznej tożsamości otulonej psychodelią i intensywnie hipnotyzującym transem, z gruzem w brzmieniu wioseł i masą smaczków wkręcających w muzyczną materię z każdym kolejnym kontaktem. Przynajmniej mnie ten album pociąga mocniej wraz z ponownym spotkaniem, co cieszy i rysuje sporą perspektywę na długowieczność dla pełnowymiarowego debiutu Gone is Gone. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj