poniedziałek, 27 marca 2017

Youth Without Youth / Młodość stulatka (2007) - Francis Ford Coppola




Artystyczne majaki wielkiego Francisa Forda Copolli, w formie rozbudowanego, wielowymiarowego i cholernie ambitnego konceptu, spreparowanego na zasadzie przenikających się rzeczywistości. Trzeba być uważnym, by klocki się połączyły i stworzyły spójną historię, aby zrozumieć przesłanie, sens i sedno. To taki poniekąd intelektualnie nabrzmiały Benjamin Button, a ostatnio Wiek Adaline - znaczy idea i fabuła podobna, ale tak jak te skojarzenia dość wyraźnie pobudzająca, to za sprawą niezwykle skomplikowanej formuły uciekająca od prostych porównań z powyższymi hitami. Tutaj jest chyba wszystko - filozofia, polityka, kultura ale też metafizyka z parapsychologią i fantastyką naukową. Totalny tygiel i chwilami odczucie przekombinowania, z poczuciem przesytu i zagubienia w labiryncie bez jednego wyjścia. Formalnie urzekające kino za sprawą finezyjnej zabawy operatorskiej, z różnorakiej perspektywy z piękną grą barw i świateł, ale merytorycznie bardzo trudne do okiełznania, szczególnie gdy jeden wyłącznie seans odbyty. Faktem bezspornym pozostaje, że to kino intrygujące i głośno o chociaż jedno spotkanie więcej ze mną się upominające.

P.S. Nie wiem, może to tylko moje skojarzenie, ale ja tutaj dostrzegam sporo odniesień do ekranizacji powieści Brama Stokera. Kolejny seans przez pryzmat hrabiego Draculi i jego ukochanej będzie rozkminiany. :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj