piątek, 13 kwietnia 2018

You Were Never Really Here / Nigdy cię tu nie było (2017) - Lynne Ramsay




Mnóstwo hałasu o nic? Tak wiele sobie po nowym obrazie Lynne Ramsay obiecywał, że po seansie mocno skonsternowany, przez chwilę się zastanawiałem, czy aby oczekiwania, kierunek w którym podążyły się pokryły i docelowo zostały zaspokojone. Chwilę to trwało, bo gdy kurz po ekranowej rozpierdusze opadł, to dotarło do mnie że to w kategorii melancholijnej vendetty, najlepsze co do tej pory widziałem. Może niewiele jeszcze z tego segmentu wiedzy filmowej przyswoiłem, może trudno mi obrazy o podobnej estetyce, tak na szybko w pamięci przywołać - te które właśnie zdolne by były we mnie intensywne emocje wzbudzić i swym przesłaniem pobudzić do głębszych refleksji. Dlatego też Nigdy cię tu nie było postrzegam, jako rzecz absolutnie wyjątkową poprzez pryzmat szeregu detalicznych cech, które ponad schemat kino zemsty wznoszą. Potworna historia za kluczową postacią stoi, tragiczna przeszłość, która rzutuje na jego teraźniejszość. Szereg okropności, których doświadczył potęgowanych realiami spotworniałej rzeczywistości - dręczony ustawicznie obserwacją rozkładu świata, w którym jego istnienie, a właściwie misja oczyszczenia z plugastwa w zasadzie nie ma znaczenia. Minimalna ilość dialogów w misternie przygotowaną konstrukcje została wpleciona, zwięzłą i treściwą, ale pulsującą intensywnie całą gamą sugestywnych ogniw i podpowiedzi. Tutaj obraz do człowieka głównie przemawia, także dźwięk w postaci przeszywających mechanicznych odgłosów, transowej, poniekąd psychodelicznej muzyki autorstwa Johnny’ego Greenwooda. Tą dosadną metodą, korzystając też, lecz nie ściągając bezwiednie z dorobku największych (Taksówkarz, Lśnienie, Drive), przy fundamentalnym współudziale koncertowej gry Joaquina Phoenixa, w skondensowanej masie niedopowiedzeń oraz klaustrofobicznym klimacie Lynne Ramsay unurzała spójną i gęstą, wymagającą i niewdzięczną formę, która myślę jeszcze długo pozostanie w mojej pamięci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj