poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Downsizing / Pomniejszenie (2017) - Alexander Payne




Kingsajz po amerykańsku, rzecz jasna z większym rozmachem, ale i niestety z mniejszą precyzją. Bowiem Alexander Payne zbyt dużo upchnąć postanowił, w zbyt ograniczonej pojemnością formie, przez co przeciąża widza masą istotnych, lecz często szczątkowo potraktowanych wątków edukacyjno-publicystycznych. Powiązanych ściśle w kłębek wieloma nićmi, z kwestiami światopoglądowymi, politycznymi, ustrojowymi, społecznymi, kulturowymi, ekonomicznymi, ekologicznymi, etycznymi, socjotechnicznymi, socjologicznymi, psychologicznymi, biblijnymi… ech! Wygrywa on jednak, mimo że łapie za dużo srok za ogon, bo robi to z odwagą, polotem i wreszcie zdrowym, bo pełnym poczucia humoru dystansem. Nie boi się przy tym czerpać z klasycznej fantastyki rodem z lat pięćdziesiątych i z podobnego okresu wizji społeczności idealnych, które jak to zwykle bywa w przypadku ideału na pokaz, toczy wewnętrzne choróbsko. Ma przy tym doskonałe wsparcie w postaci aktorskich brawurowych kreacji Christopha Waltza i urzekającej Hong Chau. Nawet ten od zawsze z kijem w dupie Matt Damon wzbudza sympatię, a już z przyklejonym naćpanym uśmiechem rozśmiesza do łez. Jest właśnie w Pomniejszeniu kilka scen natury komediowej, które u mnie wywołały intensywny wybuch śmiechu, aż po to uczucie bólu mięśni brzucha. Znacie? Nie znacie? Sporo tracicie! :) I szczególnie dla tych momentów warto Pomniejszenie obejrzeć, chociaż w nim o wiele więcej dobrego towaru do wciągnięcia, gdyż w tej pociesznej konwencji jest błyskotliwa rozrywka i dojrzała analiza współczesnej cywilizacji. I gdybym w jednym zdaniu miał streścić o czym właściwie film Payne zrobił, to napisałbym, iż o naturalnym dla człowieka poszukiwaniu samospełnienia, paradoksalnie niszczeniu przestrzeni życiowej poprzez udoskonalanie, zabijaniu w zamyśle dobrych idei, przez w praktyce samo unicestwiającego się człowieka. Nawet jeśli znam lepsze tytuły z kinematograficznego dorobku Payne’a to polecam gorąco ten orzeźwiający jankeski Kingsajz, nawet jeżeli on bez Polo Cocty. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj