piątek, 5 czerwca 2020

El reino / Królestwo (2018) - Rodrigo Sorogoyen




Thriller polityczno-kryminalny, tym razem w europejskim wydaniu, a dokładnie mocne kino o uniwersalnych prawdach w środowisku władzy w okolicznościach półwyspu iberyjskiego. Mam ja wielką słabość i odczuwam sporą namiętność wobec kina hiszpańskojęzycznego i chociaż nie oglądam obrazów o tym pochodzeniu geograficznym w ilościach gigantycznych (bo nie śledzę wyjątkowo dokładnie tego co się tam produkuje, ponadto aż tak wiele do nas nie trafia), to nieco na nosa wybieram i zazwyczaj czasu i zaangażowania nie żałuję. Ale do rzeczy! El reino jest kinem bardzo dobrze wyprodukowanym, ze świetnie budowaną narracją, w której nie brak napięcia w śledzonej intrydze i dynamicznej akcji, ciekawie ujętej okiem kamery. Merytorycznie zaś to dość oczywista podróż poprzez branżowe niuanse politycznej samowolki, z dobrze zarysowanymi cechami charakterystycznymi wszystkich tych "demiurgów" państwowej rzeczywistości. Konkretnie natomiast, to obserwujemy jak białemu kołnierzykowi grunt się pali pod stopami, bo bracia partyjni zdecydowali, że z niego będzie odpowiedni, nie mniej niż oni zasłużony kozioł ofiarny. Przekręty, afery, elity ponad prawem, wewnętrzne spięcia i rozliczenia, potyczki i bitwy, podchody i otwarte starcia, kity i shity, sraczki i hipokryzja najwyższy level, bo pokusa, a pokusa to władza i forsa. Ogólnie skurwysyństwo najwyższej próby, na które każdy z nas mniej lub bardziej świadomie głosuje pod naciskiem czczej gadki o odpowiedzialności za losy ojczyzny i z szacunku dla otrzymanej z łaski możliwości wpływania na jej losy za pośrednictwem demokratycznych wyborów. Szkoda tylko że kogokolwiek z partyjnej listy nie wybrać, ten natychmiast zostaje zepsuty przez luksusy życie na koszt podatnika i ogromne możliwości defraudacyjne - bo machina partyjna to właściwie przede wszystkim dopracowana perfekcyjnie fabryka systemowych machlojek, będących codziennością tego zepsutego do szpiku kości środowiska. Noż kurw, jak ja nie cierpię tych oszukańczych mord. Nawet jeśli patrzyłem w tym momencie na nie nasze obłudników zachłanne ryje, to i tak widziałem w nich świnie przy korycie z naszego grajdołka.

P.S. Ten film nie jest żadną odkrywczą analizą. To oczywistości podane jednak w atrakcyjnej nie tylko wizualnie formule.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj