poniedziałek, 1 czerwca 2020

La odisea de los giles / Pechowi szczęściarze (2019) - Sebastián Borensztein




Naturalna koprodukcja to argentyńsko-hiszpańska, stąd sprawdzić musiałem, gdyż zawsze w orbicie mojego zainteresowania kino tegoż pochodzenia - jeśli rzecz jasna rzuci mi się w oczy i jest osiągalne w wersji językowej zrozumiałej. :) To co ci południowcy w tym akurat przypadku pod nos podsuwają, okazuje się nie wyłącznie rozrywkowo energetyczną obyczajówką, skatalogowaną przez fachowe oczy jako, cytuję komedię/kryminał przygodowy, co jest też prawdą, lecz nie aż tak dosłownie. Proponują opowieść opartą być może (bo dlaczego niby nie miałaby się zdarzyć) na autentycznych wydarzeniach, a które spisane zostały (i poddane dodatkowemu działaniu wyobraźni) przez autora powieści, w której pomysł na interes (załóżmy spółdzielnię, będzie git), w trudnych czasach poprzedzających kryzys argentyński, staje się niemal gwoździem do trumny grupy prowincjonalnych ciułaczy. Wykiwani wespół przez bankiera i prawnika, przy znaczącej asyście aparatu państwowego, biorą oni sprawy w swoje ręce rozpoczynając tragikomiczną (jest dramat, ale i groteska) walkę o pieniądze - ponadto poczucie sprawiedliwości i przyzwoitości. Oprócz dobrze rozegranej fabuły, fajne postaci scenarzyści bez przesadnej fantazji wykreowali - takich ludzi z prowincji, więc ich osobowości dość osobliwe i przede wszystkim szalenie szybko sympatię wzbudzające, a efekt finalny pracy całego zespołu jest jak myślę zdecydowanie warty uwagi. Bowiem to kino idealne na niedzielne popołudnie - zarówno czerpiące w kwestii schematu z amerykańszczyzny, co objawia się w formie zgrywnego poczucia humoru i szołmeństwa narracyjnego z istotnym udziałem splotów przypadków i zaskakujących okoliczności, ale też czarujące egzotycznym latynoskim klimatem i wprost zagospodarowujące może dla indywidualnej przestrogi wydarzenia społeczno-ekonomiczne zaistniałe przed prawie dwiema już dekadami w Argentynie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj