czwartek, 18 czerwca 2020

Luce (2019) - Julius Onah




Film ten posiada rodowód teatralny, oparty został bowiem na sztuce przeniesionej na ekrany kinowe. Ot prócz topowej obsady nic to jednak w sferze merytorycznej czy wizualnej nadzwyczajnego, gdyż to tylko obraz poprawnie zrealizowany warsztatowo, z niezłą oprawą dźwiękową na bazie całkiem interesującego muzycznego motywu oraz z problematyką do rozważenia w sensie dylematu społeczno-etycznego. Kręgosłupem nadętej rozkminy jest moralna zagwozdka, wykorzystująca tematykę związaną z pochodzeniem etniczno-rasowym - bo złe pochodzenie jest jak uparte owrzodzenie, leczy się je długo i może powrócić. ;) Ostrzegam od początku nie bez powodu natychmiast wszystkich zainteresowanych lojalnie, iż może chwilami nazbyt wydumana i sztucznie udramatyzowana. Z nienaturalnymi dialogami wygłaszanymi w podniesionym tonie oraz skomplikowanym bez potrzeby kluczowym szkopułem, ale mimo wszystko nie męcząca aż tak bardzo jakby powyższe zdania wprost sugerowały. Dramat na ekranie jest wydumany, ale i wzruszający, choć przez męczącą egzaltację nie w takim tonie jak akurat ja lubię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj