środa, 12 lipca 2023

Tu me ressembles / Jesteś jak ja (2021) - Dina Amer

 


Kamera równiutko trzyma poziom lub płynnie porusza się za postaciami, bądź operator dierży ją bez wsparcia stabilizacji w dłoni, więc z tzw. łapy kręci i to urozmaica, jak i dodaje efektu paradokumentalno-reportażowego, a i obraz tym samym staje się w zamyśle projektem bardzo artystycznym, mimo że w formie surowym. Zdjęcia wiele tu znaczą i pokazując imigrancki tygiel z perspektywy dziecięcej, doskonale przemoc związaną z miejscem uwypuklając, jak i podkreślają te immanentne warunki pozbawione większych szans na wyrwanie się z marazmu sytuacji. Arabska lub ogólnie obca kultura i mentalność, we współczesnym paryskim blokowisku, czyli temat jakim ostatnio kino z nad Sekwany mocno eksploatuje i czyni to z doskonałym efektem (patrz  Les Misérables i Gagarine jako najmocniejsze przykłady). Przekrojowo ludzki kontekst uzmysławiając w tym przypadku, bo imigrant jak kilka scen sugeruje, to nie tylko potencjalny patol czy gangster, bądź islamski terrorysta, ale i porządny człowiek, choć może o innym w szczegółach zwyczajach. Projekcja zasadniczo składa się z krótkich ujęć, co czyni ją bardzo dynamiczną i nieco być może chaotyczną, a sens jaki w treści reżyserka i odtwórczyni głównej roli w jednej osobie chce przekazać, przynajmniej na początku sprowadza się do opisania bliskiej relacji dwóch sióstr w świecie mało przyjaznym dla beztroskiego dzieciństwa. Dzieciaki w niewydolnej, rozbitej przemocowej rodzinie, za chwilę na ulicy oraz wreszcie w pieczy zastępczej i niewesołe wnioski - zapewne ważna prawda, podejrzewam że odwzorowana autentycznie, będąca wyrzutem sumienia polityki migracyjnej czy niestabilności w krajach będących kiedyś mocarstw koloniami. Nie będę jednak w tym przypadku powielał znanej powszechnie diagnozy o przyczynach i konsekwencjach, dodam tylko że Tu me ressembles jest bardziej na starcie kameralny i skupiony na uczuciach oraz psychologicznej prawdzie, więc myślę o nim jako zbudowanym z warstw i te warstwy odsłaniającym wraz z upływającym czasem projekcji - do finału, który (nie byłem od początku wtajemniczonym), dość w sensie osadzenia w konkretnych realiach współczesnej historii Francji mnie zaskoczył. Opowieść bowiem nie kończy się na dzieciństwie, bo dzieciństwo jest tylko początkiem historii trudnego dojrzewania do dorosłości i dorosłości spaczonej zakrętami fatalnych okoliczności miejsca i czasu, więc drogą do zachowań ekstremalnych, paradoksalnie w poszukiwaniu pokoju i najsilniej własnej tożsamości. Opowieści tylko we wstępie kameralnej i uduchowionej oraz jak doczytałem i jak w trakcie można było się domyśleć, opartej na autentycznych tragicznych wydarzeniach z pierwszych stron gazet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj